środa, 31 sierpnia 2016

OD Firay

Przeszłam już chyba dobre parę kilometrów. Bez jedzenia, wody... jak będzie gdzieś w pobliżu, to będę musiała sobie gwizdnąć. W sumie... jakieś opatrunki na tą łapę też by się przydała... Cóż... przynajmniej las nie daje mi jakiś niespodzianek. Poza gałęziami, pokrzywami... i tymi ranami po lodowej północy...
- Pozbądź się go... pozbądź się, a nie zmarzniesz...
- Zimno... za zimno... - odtrąciłam wspomnienia i poszłam dalej. Ptaki ćwierkały, ból mi dokuczał. Ale cóż. Nie obchodzi mnie to. Po co? To tylko ból. 
- Przepraszam - usłyszałam jakiś głos. Odwróciłam się i popatrzyłam na krzaki.
- Tak? - powiedziałam tonem.
- Należysz do Watahy Gwiazdozbioru Oriona?
- Nie? - spytałam retorycznie - czy ty w ogóle widziałeś mnie w waszej wataszy?
- Nie.
- To czemu zadajesz takie głupie pytania? - spytałam - w ogóle kim ty w ogóle jesteś?

<Chętny?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz