Leżałem w trawie,czułem na sobie powiew wiatru a dmuchawce łaskotały mnie w nozdrza,jednak nie miałem siły się ruszyć z tego miejsca,było zbyt gorąco.Przekręciłem się na plecy i przymknąłem oczy,szkoda,że nie jestem w stanie zobaczyć tego co mnie otacza no ale cóż,przynajmniej nie jestem głuchy.Wylegiwałem się tak jeszcze przez kilka godzin,wtedy usłyszałem czyjeś kroki więc nastawiłem uszy.Kroki były coraz głośniejsze i coraz bliżej mnie,był to jakiś wilk...Chyba nie byłem pewien ale kroki były za ciche na coś innego.Przekręciłem się z powrotem na brzuch,podniosłem się i odwróciłem się w stronę źródła dźwięku.
<Ktosiu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz