Wyszłam za krzaków i spojrzałam na waderę. Była ranna.
-Pomóc ci? – Powiedziałam i podeszłam bliżej wadery.
-Nie potrzebuje pomocy… - powiedziała niewzruszona wadera.
-Jestem Kora… chodź za mną. – powiedziałam i ruszyłam w stronę wodospadu. Wadera nic nie powiedziała ale poszła za mną. Kiedy dotarłyśmy do wodospadu, powiedziałam. –Nie ruszaj się… -
-Okey... –Powiedziała wadera i usiadła. Ja za to łapą skinęłam na wodę, która ruszyła za śladem mojej łapy na ciało samicy. Po chwili już ran nie było.
<Firay?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz