Patrzyłam chwilę jak nieznajomy mi wilk odchodzi. W końcu wstałam.
-Zaczekaj! - Powiedziałam i chciałam podejść do niego ale upadłam i zawyłam z bólu.
Basior odwrócił się. Spojrzał na mnie.
-Czemu za mną idziesz? - Powiedział, a w jego głosie nie było słychać współczucia. Wstałam.
-Nie mam dokąd iść. I chyba złamałam nogę... - Spojrzałam na tylną łapę.
-To nie mój problem... - Powiedział i odwrócił się. Zaczął powoli iść w głąb lasu.
-Proszę... - Krzyknęłam. Basior zatrzymał się lecz nie odwrócił.
-No dobra - Powiedział. Szczęśliwa pokuśtykałam do basiora. I poszliśmy do lasu.
<Khan? Ja mam wenę>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz