poniedziałek, 26 września 2016

Od Kory CD Mivy

- A co mogło by tam być? – Spytałam.
-Wszystko – Powiedziała Miva. Przyjrzałam się dziurze. Była średniej wielkości. Wyobraziłam sobie w niej dużego węża. Okropność. NIE nawidzę węży oraz gryfów.

<Miva? Brak weny ;-; >

Od Nighta CD Mivy

Zorientowałem się że zbliżał się zachód słońca.
~Night! Chodźmy już! ~ Powiedział mi telepatycznie mój smok.
-Ja już muszę iść – Powiedziałem przestraszony. W końcu nie chciałem by ktoś się dowiedział kim, a raczej czym jestem.
-Już uciekasz tchórzu? – Powiedziała Firay.
-Emmm… T-tak. Muszę iść. – Powiedziałem ale jedna z wader mnie zatrzymała.

<Firay? Miva?>

Od Mivy CD Firay

Miva weszła do jaskini Firay, gdzie owa wadera siedziała wpatrując się w jajko.
- Hej, Firay - zagadała Alfa.
- Tak?
- Wyznaczyłam cię do nocnego patrolu.
- Okey, już idę - powiedziała wstając.

< Firay? Night? xdd >

niedziela, 18 września 2016

Od Mivy CD Kory

"Ześwirowała" - pomyślała Miv patrząc na skrzydlatą waderę.
- Nic... Tak myślę - mruknęła.
- Mam nadzieję, że wszystko okey - odparła. Po chwili natknęły się na świeżo wykopany dół, dość spory. Alfa podeszła bliżej i zaczęła się mu przyglądać. Nie wiedziała kto to wykopał i na co.
- Coś tam jest? - spytała Kora.
- Nie i to mnie trochę martwi...
- ...

< Kora? ;w; >

sobota, 17 września 2016

OD Firay CD Miva

Wzięłam głęboki wdech.
- Za daleko... cóż. Najwyraźniej muszę je zabrać...
- Zwariowałaś?! A jak się skapnie!?
- To będzie mój problem, nie wasz. Z resztą... dawno chciałam... - popatrzyłam na jajko i ruszyliśmy w stronę watahy.

***

Położyłam jajko w ciepłym pomieszczeniu i popatrzyłam na nie z zaciekawieniem. Poczułam jak promienie zachodzącego słońca padają na moje ciało.

<Miva? Night? xd>

czwartek, 15 września 2016

Od Mivy CD Firay

- Cóż, Epileps to smok Pogromu, a o nich nie wiem za dużo... - rzekła wadera Alfa.
- Kurczę... i co ja mam teraz zrobić?
- Skoro Epileps to samiec to pewnie gdzieś jest jego partnerka, która mu pomagała... Może poleciał w góry?
- Nie zaszkodzi sprawdzić, chodźmy więc - Firay chwyciła jajko i spojrzała na Mivę wyczekująco, a ta westchnęła:
- Nie wiem czy to dobry pomysł... No, ale jak ci na tym zależy to idziemy.
- Ja bym się pośpieszył - rzucił szybko Night patrząc w stronę krzaków - One w każdej chwili mogą przyjść znowu.
- Mogą, ale lepiej dla nich by nie przychodziły - warknęła Miv.

< Night lub Firay? :p >

środa, 14 września 2016

OD Firay CD Mivy

Zaczęłam się rozglądać. Było tu za cicho...
- Daleko jest ten kanion? - spytałam.
- Trochę - odpowiedziała Alfa. Popatrzyłam na Nighta, który nie wyglądał na zadowolonego. Prychnęłam i szłam bacznie po ciemnym lesie. Wnet usłyszeliśmy warkot. Gwałtownie się zatrzymaliśmy.
- Są tu... - warknęłam, rozglądając się.
- Bądźmy czujni - odpowiedział Night, też się rozglądając. Wtedy wyskoczył w naszą stronę mutant. Jednym ruchem zrobiłam lodową igłę i przebiłam wilka na wylot.
- Gazu! - zrobiłam ścianę z lodu i pobiegliśmy za Mivą. Mutanty wciąż nas goniły z pianą na pysku. Stanęłam i odwróciłam się w stronę hordy.
- Firay! - krzyknął Night.
- Uciekajcie! JUŻ! - warknęłam. Popatrzyłam na mutanty. Mieli pianę w pysku i wściekłe oczy. Skupiłam się i zamroziłam ich, pokrywając lodem ich ciała, a potem rozsadziłam je, zabijając ich samych. Dobiegłam do towarzyszy. Stanęliśmy przed tym kanionem.
- Chwila prawdy... - zaczęłam podchodzić.
- Czekaj! - Miva mnie zatrzymała - ty chyba nie chce..
- Tak. Chce tam zejść i zajrzeć. Zostańcie tu - podałam im lodową bombę - jak będą znowu mutanty, użyjcie tego - dałam im tego z pięć, a potem podeszłam do kanionu.Wtedy moje oczy się rozszerzyły. Na dole leżał wielki smok. Do tego ranny. Powoli do niego zeskoczyłam. Byłam od niego dobre parę metrów. Popatrzył na mnie bladym wzrokiem. Ukłoniłam się, by okazać mu szacunek. Powoli zaczęłam podchodzić, a ten zaczął lekko warczeć. Cofnęłam się parę kroków i bardziej się zniżyłam. Smok niechętnie pozwolił mi podejść. Zobaczyłam jego ranę i sięgnęłam po torbę. Smok ponownie warknął. Cofnęłam łapę, a po chwili z torby wyjęłam zioła.
- Wybacz, ale może zapiec... - położyłam papkę na jego ranę, by ją oczyścić, a smok głośniej na mnie warknął. Wyjęłam coś, by oczyścić od papki ranę, a potem przyłożyłam parę liści, by zakryć ranę, potem oblałam je wodą, by wycisnęły z siebie sok, a na koniec przytwierdziłam je naturalnym klejem.
- Za dwa tygodnie ci zejdzie rana i opatrunek... - byłam wciąż w pozycji ukłonu. Zobaczyłam, że za nim są jaja... chyba jego... Popatrzyłam na niego.
- Nie wiedziałam... - cofnęłam się. Czułam... jak... jak coś mnie bije od środka... puls...
Serce? Nie...
- Odejdź - usłyszałam smoka. Popatrzyłam na niego, a ten na mnie patrzył niechętnie.
- Tylko jeszcze... - podeszłam i dotknęłam rany łapą, a ją pokrył lekki szrom.
- Pojutrze możesz już wzle... - smok się wyprostował i wzleciał w powietrze, a jajka razem z nim zniknęły w niebie. Zobaczyłam, że jedno zostawił...
Muszę mu je oddać...
Wspięłam się w górę z jajkiem i pobiegłam w głąb lasu.
- A ty dokąd?! - Spytał Night.
- Zapomniał jednego. Muszę mu je oddać. Miva... wiesz, gdzie mógł polecieć?

<Miva?>

czwartek, 8 września 2016

Od Kory CD Mivy

Szłyśmy tak trochę aż doszłyśmy na cmentarz.
-Ale tu cicho... - Powiedziałam. Nagle w mojej głowie usłyszałam głos. Nie był to głos obcy. Jakbym go skądś znała...
~Nie mart się... Zawsze będę przy tobie... NIGHT!!! Nie rób tego! Muszę... żegnaj...~ Kompletnie nie zrozumiałam o co chodzi. Próbowałam to zrozumieć ale nie potrafiłam.
-Kora? Kora! - Krzyczała do mnie Miva, gdyż stałam.
-Nie zostawiaj mnie! Z-zaraz. C-co? - Powiedziałam kompletnie zmieszana.
-Nigdy nie będzie z tobą spokoju... Co ci? - Powiedziała Miva przewracając oczami i powoli idąc.

<Miva? ^^>

Od Kory CD Midnight

-A gdzie masz ochotę? - Powiedziałam idąc wzdłuż wodospadu, patrząc kątem oka na waderę.
-A czy ja jestem przewodnikiem? - Powiedziała z ironią Midnight i ruszała za mną. Szłyśmy tak chwilę aż doszłyśmy do lasu Miłości.
-A to las Miłości - Powiedziałam. Midnight podeszła trochę bliżej mnie i powiedziała:
- ...

<Midnight? ^^>

Od Mivy CD Firay

Czarna wadera spojrzała na Firay zdziwionym wzrokiem, jednak po chwili namysłu rzekła:
- Nie powinnam Cię tam zabierać, ale wiem, że jeśli powiedziałabym "Nie" to i tak byś poszła sama... Więc Cię tam zaprowadzę.
- Dobrze, tak nawiasem mówiąc, idzie z nami też Night... - na te słowa Miv tylko kiwnęła głową. Gdy basior do nich dołączył ruszyli ku ciemnej stronie lasu. Alfa często się tu przechadzała by pobyć w samotności, lubiła ciszę, ale ta wydawała jej się dziwnie podejrzana...
- Trochę tu pusto... Gdzie podzialy się mutanty? - spytała samica o jasnej sierści.
- Nie mam zielonego pojęcia... - mruknął Night.

< Firay lub Night? :v >

środa, 7 września 2016

Od Firay CD Night

Prychnęłam, patrząc na tchórza. Szkoda, że mam osobisty zakaz krzywdzenia innych z watahy... Argh!
- No cóż - wyprostowałam się - skoro jesteś taki mądry... To pójdziesz ze mną.
- Gdzie niby? - powiedział niechętnie.
- Kojarzysz ciemną stronę lasu Euphoria i tą legendę o tym rannym smoku?
- No.
- Więc... Cytuje "kto byłby takim głupcem, by tam zajrzeć?" A ja. Idę tam i nikt mi nie zabroni.
- Idziesz tam na śmierć.
- Dlatego pogadam z Alfą - pobiegłam do niej i stanęłam wyprostowana.
- Tak? - spytała.
- Cóż. Chce wyruszyć na samobójczą misję w odpowiedzi na pytanie, czy ta legenda o tym smoku na dnie kanionu nie jest mitem. Przydałby mi się jakiś przewodnik po tym lesie.


<Night? A może Miva? Mam zamiar zrobić takie grupowe opko na 3 os. oczywiście jeśli Alfa pójdzie ze mną ;3 P.s Jak ten smok tam siedzi to zastanawiam się, czy obok tego smoka może odnaleźć tam jajko czy coś takiego, by Firay mogła mieć towarzysza... Może być? Oczekuje odpowiedzi na Hw>
Miv: (Odpowiem tu ;p) Może być, czemu nie ;pp

niedziela, 4 września 2016

Od Midnight CD Kory

Zmierzyłam waderę chłodnym spojrzeniem. Czy ona naprawdę myśli że będę za nią skakać? W dodatku nie umiem latać więc taka wspinaczka kosztowała mnie więcej siły niż ją. Ciężko westchnęłam. Wadera siedziała na szczycie obserwując mnie. Szczerze mówiąc to miałam ochotę ją zostawić, po prostu odejść i nie zawracać sobie głowy pierdołami. Postanowiłam jednak do niej dołączyć. Rozejrzałam się w około w poszukiwaniu najprostszej drogi na górę. W końcu zobaczyłam dwie skały które mogły posłużyć za idealne "schody". Skały były bardzo śliskie jednak udało mi się wdrapać na górę.
-Długo ci to zajęło... - mruknęła Kora
-I co w tym dziwnego? Nie mam skrzydeł tak jak ty - odparłam karcąc waderę wzrokiem
Co ja tak właściwie wyprawiam? Dlaczego za nią w ogóle idę? Cały czas zadawałam sobie w myślach pytania tego typu. Cały ten dzień był jakiś taki irytujący. Westchnęłam.
-No to po co tutaj weszłyśmy i gdzie dalej idziemy?- zapytałam znudzonym głosem

<Kora? xD >

piątek, 2 września 2016

Od Karoshi'ego CD Matta

Kiedy usłyszałem szum morza udałem się w kierunku źródła tego cudownego dźwięku.Nie wiedziałem czy an dnie nie znajdują się kamienie więc wsunąłem łapę powoli do wody,była zimna,tak przyjemnie zimna...Kiedy pod łapą poczułem muł,wszedłem głębiej.Matt nie komentował tego co robiłem,ale czułem na sobie jego spojrzenie,jednak nadal posuwałem się w głąb przyjemnej wody dopóki nie poczułem jej na brzuchu.Usłyszałem za sobą szybkie pluski,chyba Matt chciał mnie zatrzymać zanim wejdę całkiem...Odwróciłem się w stronę chlupotu.
-Mógłbyś mi powiedzieć która jest obecnie pora?
-P-p-pora dnia?
-Tak-usiadłem w wodzie,w końcu mogłem odetchnąć od upału.
-Z-z-zbliża się późne popołudnie...-odparł lekko zdziwiony wilk.
Heh..Znalazłem sobie kompana...Mały i jąkający a ja duży ale ślepy...Uroczo to brzmi.
-Przynajmniej nie będę żałował,że nie zobaczę zachodu słońca-po raz pierwszy uśmiechnąłem się lekko na ułamek sekundy.

<Matt?>

czwartek, 1 września 2016

Od Nighta CD Firay

~Pożałuje tego!~ Powiedział mi Kill telepatycznie.
-Daj jej spokój widzisz że jest bez broni? - Powiedziałem do smoka. Ten ryknął w odpowiedzi na Firay i pobiegł coś zjeść.
-Ja bez broni? - Warknęła wadera.
-A kto może ja? - Powiedziałem. Wadera rzuciła się na mnie w odpowiedzi. Zrobiłem się szybko nie widzialny nim zdążyła mnie podrapać i odsunąłem się od wadery.
-Wracaj tu! - Krzyczała wadera. Z trudem powstrzymywałem się od śmiechu. Stanąłem za nią, zrobiłem się widzialny i warknąłem. Wadera odskoczyła i warknęła na mnie.

<Mówiłam że będzie ciężko ^^ Firay? >

Od Mivy CD Lucasa

- Na kolejną łąkę - odparła wadera. Basior westchnął, pewnie ucieszył się, że to łąka, a nie plaża czy coś związanego z wodą. Miv uśmiechnęła się na tą myśl.
- A potem?
- Potem zostaje Las Miłości i Wodospad Akro.
- Daleko są od łąki? - spytał.
- Tak, chyba, że pójdziemy przez ciemną stronę lasu - powiedziała.
- No to możemy tamtędy iść? - spytał z entuzjazmem.
- Możemy... I tak pewnie tam byś poszedł, to chociaż cię popilnuję - mruknęła.

< Lucas? xd >

OD Firay

Siedziałam w lesie na jakieś skale. Cisza... coś, co mi brakowało od jakiegoś czasu, a szczególnie przez to, że dołączyłam do tej watahy... Taka chwila ciszy... Ufff...
- Firay? - usłyszałam męski głos. A było tak cicho...
- Tak? - popatrzyłam na niego niechętnie.
- Podobno jesteś zaklinaczem smoków.
- Tak... - fuknęłam - i co? Chcesz lekcję? Zobaczyć smoka? Nie mam.
- Nie oto mi chodziło...
- TO MOŻE SOBIE PÓJDZIESZ?! - warknęłam, a za nim stanął smok, który niezbyt na mnie patrzył.
- Lepiej go nie drażnij...
- Ojejku już się boję. Możesz jaśnie łaskaw iść?! - w tym momencie smok skoczył na mnie, a ja go podrapałam w czuły punkt, a smok od razu leżał.
- Jak ty to...
- Jestem bardziej treserem niż zaklinaczem. Chociaż czasem... - zrobiłam minę bardziej poważną.
- Jestem Night.
- Tia... - mruknęłam niechętnie. CZEMU MUSZĄ MI ZAWRACAĆ GŁOWĘ?! NIE MOGĘ PRZEZ PIĘĆ MINUT POBYĆ SAMA?!
- Umm...
Czego chcesz?

<Night?>

OD Firay CD Lucas

Fuknęłam cicho i popatrzyłam na niego kątem oka.
- Idziemy - ruszyłam w stronę Alfy.
- Znalazłam jakiegoś basiora w pobliżu nasze...
- On jest z nami w wataszy - uśmiechnęła się lekko, patrząc na Lucasa. Nienawidzę jak robią mnie w konia.
- To może następnym razem sporządzisz mi listę kto jest z nami, a kto nie! - warknęłam, odchodząc.
- Ej czekaj! - usłyszałam głos Lucasa. Najpierw Kora, a teraz ON.
- Czego?!
- Nie chciałem, by tak to wyszło...
- Zamknij się - warknęłam. Nienawidzę wychodzić na idiotkę! A przez niego wyszłam i to na totalną! Zapadła cisza...
- Ładny szalik.
- Ta, ta nie podlizuj mi się, bym powiedziała "O jak mi przykro może trochę przesadziłam, słuchaj, może wpadniesz na herbatkę?" - powiedziałam słodkim głosem, robiąc maślane oczy, ale się nie uśmiechając, a po chwili zrobiłam poważną minę.
- Umm...
- O jak mi przykro czyżby cię zatkało? No cóż. TO MOŻE NASTĘPNYM RAZEM POSTARASZ SIĘ NIE WPADAĆ NA MNIE! - warknęłam.
- Uspokój się - mówiąc te słowa obraz mrugnął mi parę razy, a zamiast niego stał ktoś inny na tle zimny... Pomachałam głową i odwróciłam się.
- Co znowu?
- Nigdy więcej tego nie rób - zamknęłam oczy.

- GLACE! USPOKÓJ SIĘ!
- JAK MAM SIĘ USPOKOIĆ!?

- POZBĄDŹ SIĘ EMOCJI!
- NIE CHCE!
- Pozbądź się uczuć... zamarzniesz Glace!
- Nie... nie chce... nie mogę...
- Wolisz zginąć?!
- Ale..
- GLACE ZRÓB TO!
- N...
- Pozbądź się, a nie zamarzniesz...
- Z... zimno... za zimno...

- Wzięłam głęboki wdech i spoważniałam. Czemu te wspomnienia mnie gnębią?! ODWALCIE SIĘ ODE MNIE!
- Umm... - ten stał wciąż?! CAŁY CZAS?!
- Co znowu? - spytałam, a ten wskazał za mnie, a tam były lodowe sople.
- To twoja działka?
- Tak - odpowiedziałam i zniszczyłam sople.
- Jesteś mi winna...
- Firay - odpowiedziałam - na imię mi Firay - złagodniałam ton i ponownie nabrałam powietrza do płuc - wybacz, ale ostatnio mam zbyt twarde dni - wyluzowałam się i przymknęłam oczy, ale moja twarz wciąż była niczym kamień... niczym lód.


<Lucas? Masz szansę pogadać z wyluzowaną Firay... (podziękuj kości, bo na to rzucałam)>

Od Kory CD Midnight

-Proszę. Wodospad Akro. - Powiedziałam i wskazałam na wodospad który wyglądał majestatycznie.
-Nawet spoko... - Mruknęła wadera. Przewróciłam oczami, znudzona satysfakcją wadery. Podleciałam na sam szczyt wodospadu i usiadłam.
Midnight spojrzała na mnie z pytającym wzrokiem. Patrzyłam co zrobi wadera. Przyjdzie czy nie?

<Midnight? przyjdź XD >

Omega ~ Night!

"Przegrywają ci którzy nawet nie próbowali walczyć"


Night | Omega | 5 lat |  Czujka powietrzna & Zaklinacz smoków

Od Kory CD Lucasa

-Godzinę może dwie? Nie mam pojęcia. - Powiedziałam. Właściwie wstałam dosyć wsześnie by urządzić sobie jaskinie. Zobaczyłam że Lucasowi trochę przykro że przyszedł tak późno
-Tak mi się nudziło że złowiłam chyba dwadzieścia ryb! - Powiedziałam by pocieszyć basiora, któr trochę się uśmiechnął.
-Jeszcze ich nawet nie zjadłam - Dodałam z uśmiechem. Popchnęłam kilka ryb w jego stronę i sama zaczęłam jeść.
-Nie musiałaś... - Powiedział w ogóle nie dotykając ryb.
-Ma się zmarnować? Przecież sama tego nie zjem. - Powiedziałam ze śmiechem.

<Lucas?>

Od Kory CD Firay Do Sory

Ale nerwowa. Powinna się trochę opanować. No cóż. Poszłam szybko nad pobliską łąkę upolować jelenia.
Gdy skończyłam posiłek, ruszyłam przed siebie. W końcu nie miałam nic do roboty. Nagle za mną coś zaszeleściło.
-Kto to? - Powiedziałam. Ku moim oczom wyszedł mój smok, blue.
-Nie strasz mnie blue! - Powiedziałam do smoka. Smok w odpowiedzi ryknął cicho.
-Witaj... - Powiedział jakiś głos.
-Cześć tajemniczy głosie... - Odpowiedziałam. -Może się przedstawisz?
-Jestem Sora - Powiedział basior i wyszedł z ukrycia.

<Sora? ^^>

Od Lucasa CD Firay

Jestem Lucas - powiedziałem podnosząc się z ziemi
Wadera zmierzyła mnie chłodnym spojrzeniem. Nie mogłem określić koloru jej futra ani dokładnego wyglądu ponieważ było zbyt ciemno. Jedyne co widziałem to zarys jej ciała oraz błyszczące oczy.
-A ty się przedstawisz? - zapytałem
-Niby po co ci moje imię? - zapytała
-Chyba muszę się do ciebie jakoś zwracać, nie? - powiedziałem
-To nie będzie konieczne - rzekła
-Ja ci się przedstawiłem, to nie fair że ty nie chcesz zdradzić mi swego imienia - powiedziałem
Wadera nie odpowiedziała. Jedynie dalej mierzyła mnie chłodnym spojrzeniem. Westchnąłem. Chciałem już odejść lecz mi nie pozwoliła.
-Ty zostajesz. Rano idziemy do Alfy - powiedziała
-Niby po co? - zapytałem
-Muszę się upewnić czy nie oszukujesz - odparła
Ciężko westchnąłem, trochę mnie zaczęła irytować cała ta sytuacja. Nawet nie można iść się napić w środku nocy. Ruszyłem przygarbiony w stronę małej skały obok nas.
-Mówię że masz zostać - warknęła
-Przecież ni gdzie nie idę - powiedziałem
Wskoczyłem na tą skałę i położyłem się na niej czekając na świt. Cały czas obserwowałem niewyraźną sylwetkę wadery.
-To pewnie ta nowa o której mówiła Miva... - mruknąłem sam do siebie tak żeby nie usłyszała
Wkrótce nastał świt. Mogłem się jej w końcu przyjrzeć. Miała żółtawe futro. A łapy i uszy pokrywało brązowe futro. Na szyi miała szalik. Po chwili słońce w pełni wyszło zza horyzontu.
-Idziemy w końcu do Mivy? - zapytałem zeskakując z kamienia

<Firay?>

Od Lucasa CD Mivy

-To gdzie teraz?- zapytałem z uśmiechem
-Na łąkę - odparła
-Łąkę? - zapytałem
-Łąkę Little Medow - powiedziała
-Jest tam coś ciekawego?- zapytałem
-Głównie kwiaty - odparła
Szczerze mówiąc cieszyłem się że w końcu pokaże mi tereny bez wody. Całą drogę przeszliśmy wolnym krokiem w ciszy. W końcu dotarliśmy. Ta łąka była naprawdę piękna. Cała wypełniona fioletowymi i różowymi kwiatami. Po krótkim spacerku Miva ruszyła dalej. Od razu ją dogoniłem.
-Co teraz zwiedzamy? - zapytałem z uśmiechem

< Miva? >

Od Lucasa CD Kory

-Jasne - krzyknąłem na chwilę się zatrzymując
Po chwili ruszyłem dalej zmierzając prosto do mojej jaskini. Nie była ona daleko. Po jakiś 10 minutach już byłem na miejscu. Było w niej strasznie ciemno ale doskonale wiedziałem gdzie co jest. Wskoczyłem na duży kamień w najgłębszej części jaskini i położyłem się. Praktycznie od razu zasnąłem.
~***~
Kiedy się obudziłem było już jasno. Zazwyczaj wstawałem chwilę przed świtem więc trochę się zdziwiłem. Przeciągnąłem się, ziewnąłem i wyszedłem z jaskini z głupkowatym uśmieszkiem. Po chwili przypomniałem sobie że miałem się spotkać z Korą.
-Śniadanie może poczekać... -mruknąłem sam do siebie
Nie byłem jakoś specjalnie głodny. Poszedłem prosto na plażę gdzie spotkałem Korę. Najwyraźniej już od dawna na mnie czekała...
-Długo czekałaś? - zapytałem

<Kora?>

Od Midnight CD Kory

Szłam za skrzydlatą waderą w pewnej odległości. Nie podobała mi się wizja spędzenia w czyimś towarzystwie całego dnia, ale z drugiej strony i tak nie miałam niczego ciekawego do roboty. Ciężko westchnęłam i trochę przyśpieszyłam doganiając ją.
-To gdzie najpierw idziemy? - zapytałam znudzonym tonem
-Do wodospadu Akro - odparła
Nie wiedziałam że mamy taki wodospad. Nikt mi o takim nie wspomniał, ale już nie drążyłam tematu. Dalej szłyśmy w ciszy. Po chwili dotarłyśmy na plażę Sunshine którą już znałam. W końcu dotarłyśmy do wodospadu o którym mówiła. Znajdował się tuż obok plaży.

<Kora? Moja wena uciekła razem z wakacjami XD >

OD Firay CD Kora

Ja rozumiem, że wilki mogą się nudzić, ale są lepsze rzeczy od łażenia za kimś. Zatrzymałam się, a Kora za mną.
- Coś się tak mnie uczepiła??
- Bo chce - na jej słowa fuknęłam niechętnie. Dobra może się odczepi jak się zmuszę na bycie miłą.
- Dobra... dobra... - powiedziałam łagodnym tonem. Kora tak?
- Tak.
- Fajnie. Słuchaj. Nie lubię mieć towarzystwa. Co mam zrobić byś się odczepiła?
- Przedstaw się.
- Firay. Zadowolona?
- Tak.
- Dziękuje! - poszłam w stronę jaskiń, a gdy znalazłam sobie jakąś, weszłam tam i zasnęłam.

<Kora? xd>

Od Midnight CD Aviusa

Dlaczego ja muszę go oprowadzać?! Mam dużo ciekawsze rzeczy do roboty. Miva powinna się cieszyć że w ogóle go przyprowadziłam. Zmierzyłam basiora zabójczym wzrokiem po czym ruszyłam przed siebie zostawiając go w tyle.
-Załatwimy to szybko i będzie po problemie - powiedziałam nie zatrzymując się
Szłam tak dalej, dopiero po chwili do mnie dotarło że basior nawet nie drgnął. Stal jak słup soli gapiąc się jak odchodzę.
-Rusz się w końcu - warknęłam - Nie mamy całego dnia
W końcu mnie dogonił i ruszyliśmy do najbliżej położonego terenu. Szliśmy w całkowitej ciszy. Po jakiś 10 minutach marszu dotarliśmy do plaży Sunshine oraz do wodospadu Akro znajdującego się zaraz obok niej.

<Avius?>

Od Kory CD Firay

-Tak… - Powiedziała Miva. –Oprowadzisz ją jak chce Kora? – Rzekła w moją stronę.
-Jak muszę. – Powiedziałam. –Jest strasznie nerwowa… - Szepnęłam do Mivy. Alfa przytaknęła mi i poszła.
-Oprowadzić cię? – Spytałam chodź znałam odpowiedź.
-Nie! – Krzyknęła. Przewróciłam oczami. ~Zawsze to samo… zero kultury. – Pomyślałam. Wadera ruszyła w przeciwną stronę. Poszłam za nią. Zresztą co mam do roboty.
-Musisz za mną łazić?! – Warknęła wadera.
-Nie muszę, ale chce – Powiedziałam.


<Firay? Czemu ta agresja? ;-;>

OD Firay

Ruszyłam w stronę patrolu. Jako czujka nocna, muszę być baczna, by nic mi nie umknęło. Cóż... las... ciemność, gwiazdy, skrzeczenie robali... świetliki. Ta... Nudnawo... Ale cóż! Co zrobisz, no nic nie zrobisz...

- Pozbądź się uczuć... zamarzniesz Glace!
- Nie.... nie chce... nie mogę...
- Wolisz zginąć?!
- Ale... 
- Glace!
- Z... Zimno... z... za zimno... 
- GLACE ZRÓB TO! 

Machnęłam głową, by wspomnienia przewiać. Co mnie obchodzi przeszłość? Liczy się teraźniejszość. Wtedy zobaczyłam, że coś mknęło w lesie. Natychmiast tam pobiegłam, a gdy byłam blisko wilka, schowałam się. Za daleko byłam, by określić jakie ma kolory, było za ciemno. Gwałtownie skoczyłam na wilka i zaczęłam warczeć.
- Podaj mi chodź jeden powód, by cię nie zabijać - warknęłam.
- Należę do Watahy Gwiazdozbioru Oriona - warknął basior. Zeszłam z niego niechętnie.
- Pójdziemy rano do Alfy i się upewnię - popatrzyłam przed siebie - kim jesteś? 

<Chętny basior?>

OD Firay CD Kory

Popatrzyłam na nią z nienawiścią, ale nie mam jakoś ochoty jej gryźć.
- Ta, ta... - wstałam i popatrzyłam na nią niechętnie.
- Może się przedstawisz?
- Słuchaj. Nie potrzebujesz mojego imienia. Zjem, prześpię się, napije i znikam.
- Jasne... dobra. Chodź - powiedziała i poszła w jakąś stronę. Ugh... poszłam za nią niechętnie. Zobaczyłam, że wataha ma sporo wilków. Założę się, że większość z nich ma TO. Idioci... coś co osłabia... Argh! Rzygać mi się chce na ten widok.
- Właśnie... - zaczęła - nie chcesz dołączyć do watahy?
- Nie ciągnie mnie do tego - mruknęłam.
- Czemu? - ciągle pytała.
- Czemu musisz zadawać tyle pytań? - warknęłam cicho, a po chwili usłyszałam czyjeś kroki w naszą stronę. Kolejny?! Moje łapy zaczęło lekko dymić lodem.
- Witam Alfę - powiedziała Kora i się odwróciła, a ja wciąż stała tyłem.
- Kto to jest? - spytał, a raczej spytała.
- To jest... um...
- Wadera, która jest tu na chwilę - fuknęłam, odwracając się.
- Co cię tu sprowadza?
- Zjeść coś, napić się i już mnie tu nie ma.
- Nie chciałabyś dołączyć do watahy? - żyłka mi pękła. Mam dość! Moje łapy bardziej zaczęły dymić lodem, a ziemia wokół mnie pokryła się szronem.
- Nie, nie chciałabym.
- Czemu?
- BO NIE!
- Nie musisz się denerwować - Alfa się wyprostowała. Fuknęłam i odeszłam w stronę, w którą miałam iść. Po chwili się zatrzymałam. Nienawidzę tego, gdy nie wiem co zrobić...
Opuściłam głowę do tyłu.
- DOBRA! Dołączę! Happy? - spytałam niechętnie.

<Kora? ;3>

środa, 31 sierpnia 2016

Wygnanie Flamesa ~


Flames zostaje wygnany.  Powód? Nie napisał żadnego opowiadania.
Cóż, wataha żegna Cię wilczy samotniku...


* Imię: Flames
* Płeć: Basior
* Hierarchia: Omega
* Stanowiska: Mag & Szaman
* Data dołączenia: 23 lipca
* Data odejścia: 31.08
* Powód wygnania: Brak aktywności

Od Kory CD Firay

Wyszłam za krzaków i spojrzałam na waderę. Była ranna.
-Pomóc ci? – Powiedziałam i podeszłam bliżej wadery.
-Nie potrzebuje pomocy… - powiedziała niewzruszona wadera.
-Jestem Kora… chodź za mną. – powiedziałam i ruszyłam w stronę wodospadu. Wadera nic nie powiedziała ale poszła za mną. Kiedy dotarłyśmy do wodospadu, powiedziałam. –Nie ruszaj się… -
-Okey... –Powiedziała wadera i usiadła. Ja za to łapą skinęłam na wodę, która ruszyła za śladem mojej łapy na ciało samicy. Po chwili już ran nie było.

<Firay?>

Od Matt'a CD Karoshi'ego

– N-no d-dobra – uśmiechnął się nieśmiało. Nie był fanem opowiadania o sobie, ale skoro Karoshi nie był specjalnie agresywny czy niesympatyczny, mógł mu powiedzieć słówko czy dwa. – T-to... Moje jąkanie się t-to długa h-historia, w-wybacz, że ją p-przemilczę, wolałbym sobie t-tego nie p-przypominać.
Kiwa głową. Matt nie potrafił wyczytać z jego twarzy tego, co ma na mysli. Niech to.
– T-to, d-dalej – jesteśmy na skraju lasu, widać stąd już plaże. – J-jestem bardzo m-mały. N-niski, d-drobny, jak szczenię. D-dopóki się nie odezwę, m-myślą, że jestem dzieckiem. M-mam bardzo n-niebieskie oczy, j-jak ty i takie b-błękitne znaczenia na ciele. K-kolorowe kosmyki futra n-na ogonie, łapach i w niektórych miejscach n-na ciele. Świecą w c-ciemności. L-lubię muzykę. B-bardzo.
Szli dalej, dopóki pod ich łapami nie zachrzęścil piasek.
– Jesteśmy?
– T-tak – przystanęli. Matt usiadł na piachu. – T-to kolejna lokacja p-podobno romantyczna. Słońce zachodzi i m-masz wysokie p-palmy, rzucające przeciągnięty o kilka metrów cień na biały piasek. Woda jest przezroczysta, m-można zobaczyć dno.

(Karoshi?)

OD Firay

Przeszłam już chyba dobre parę kilometrów. Bez jedzenia, wody... jak będzie gdzieś w pobliżu, to będę musiała sobie gwizdnąć. W sumie... jakieś opatrunki na tą łapę też by się przydała... Cóż... przynajmniej las nie daje mi jakiś niespodzianek. Poza gałęziami, pokrzywami... i tymi ranami po lodowej północy...
- Pozbądź się go... pozbądź się, a nie zmarzniesz...
- Zimno... za zimno... - odtrąciłam wspomnienia i poszłam dalej. Ptaki ćwierkały, ból mi dokuczał. Ale cóż. Nie obchodzi mnie to. Po co? To tylko ból. 
- Przepraszam - usłyszałam jakiś głos. Odwróciłam się i popatrzyłam na krzaki.
- Tak? - powiedziałam tonem.
- Należysz do Watahy Gwiazdozbioru Oriona?
- Nie? - spytałam retorycznie - czy ty w ogóle widziałeś mnie w waszej wataszy?
- Nie.
- To czemu zadajesz takie głupie pytania? - spytałam - w ogóle kim ty w ogóle jesteś?

<Chętny?>

Od Karoshi'ego CD Matta

-Fascynująca wycieczka? Dlaczego nie...-Dlaczego muszę być ślepy...? Z jego opisu wynika,że musi być to piękne miejsce.
-T-t-to ruszajmy!-odpowiedział nieśmiało Matt.Czego on się wstydzi? Mam aż tak surowy wyraz twarzy? Pewnie tak...Eh no cóż...Kiedy Matt prowadził mnie na plażę,tak mi się wydaje....Postanowiłem rozluźnić atmosferę.
- Opowiesz mi coś o sobie Matt?
- A c-c-co byś chciał w-w-wiedzieć? - zapytał zaskoczony basior.
- Przede wszystkim chciałbym wiedzieć dlaczego się tak jąkasz...Chciałbym się dowiedzieć jak wyglądasz...Wiem,że to głupio brzmi no ale jak wiesz nie jestem w stanie tego zobaczyć a jestem ciekaw twojej aparycji...

<Matt?>

Omega ~ Firay!

"Miłość tylko rani, miłość boli, a zakochanie przynosi nieszczęście. Co uczynić, by się tego pozbyć? Jest jedna odpowiedź. Skuć serce lodem"



Firay | Omega | 3 lata | Morderczyni & Czujka Nocna

wtorek, 30 sierpnia 2016

Od Matta CD Karoshi'ego

– N-nie ma problemu, mogę cię o-oprowadzić – bardzo zawstydzony ta głupią pomyłką Matt chciał zrekompensować wilkowi chwilę niezręczności. – T-też jestem t-tu nowy, n-nie licz na opisy w s-stylu tego, j-jak spędza się t-tu czas.
Prawdę mówiąc, przemknęło mu przez myśl, ma takie same oczy jak ja. Ale nie widzi. Ciekawe. W sumie, to nie, ale w miarę. I przynajmniej nie weźmie mnie za szczeniaka. Są jednak plusy niepełnosprawności.
– Na razie to się zda – podniósł się na łapy. Jego pysk nie zdradzał żadnych emocji, co nieco dezorientowało Aviusa. – Karoshi.
– M-Matt – drobny uśmiechnął się lekko. – N-no to w drogę.
Sam poczułby się urażony, gdyby ktoś kwestionował jego możliwości nasłuchiwania, dlatego nie poinformował Karoshi'ego, w którą stronę iść.
– Z grubsza, jesteśmy w lesie. Euphoria, czy coś w t-tym stylu – zarysował łuk łapą. – Kolorystyka, jeśli coś powie to zieleń. Są tu drzewa, stosunkowo wysokie i tak fajnie błyszczą w promieniach słońca. Mamy lato, to wszystko w nich po prostu zdycha z gorąca i – zerknął na wilka. – W-wybacz, że opisuję ci to jak szczeniakowi, nie znam się na rozmowach. W pobliżu jest też t-ta ciemna strona. Tam masz badyle. Suche, nudne b-badyle. I smoka, jeśli cię to interesuje. I takie śmieszne zmutowane zwierzątka. I kanion. A tam, słyszysz go pewnie, skoro ja mogę, masz w-wodospad. B-bardzo błękitny, jak z h-historyjek o zakochanych – parsknął.
Poprawiał mu się humor, co można było łatwo wywnioskować po rozgadaniu. Ostatnio tak sie czuł, kiedy spróbował kolorowych grzybków, znalezionych w lesie.
– Mhm – odpowiedział mu lakonicznie Karoshi. Matt mu sie nie dziwił; sam przecież reagował podobnie, kiedy akurat nie był rozbawiony. – Coś jeszcze?
– T-tak. Jak chcesz, mogę cię zabrać na f-fascynującą wycieczkę p-przy morzu.

(Karoshi?)

Aktualizacja ~

Hayo!
Co nowego? Otóż...
+ Dodałam nową zakładkę "Wasze pomysły" gdzie w komentarzach możecie podawać pomysły co dodać do watahy i te pe. 
+ Dodałam też nowe gatunki wilków, a do końca sierpnia członkowie mogą zmienić gatunek wilka i dostosować jego żywioły oraz moce do gatunku.
Tu macie opisy wszystkich, na tą chwilę, dostępnych gatunków wilków:

Magiczny - to wilk posiadający jakiś żywioł. Maksymalnie: cztery żywioły i cztery moce do każdego żywiołu + może mieć też dwa nie związane z żadnym żywiołem. Szczenięta przejmują po rodzicach żywioły i moce. Można nim normalnie dołączyć do watahy.

Zwykły - to wilk bez jakichkolwiek żywiołów. Wygląda jak wilk magiczny. Można nim normalnie dołączyć do watahy.

Mutant - to wilk zmutowany przez ludzi. Może się zmienić w potwora, ale nie zawsze kontroluje kiedy. Zazwyczaj ma jeden żywioł i cztery moce związane z nim. Szczenięta dziedziczą po nich mutacje. Można nim normalnie dołączyć do watahy.

Pierwotny - coś jak wilk zwykły tylko wygląda jak nasi przodkowie. Zero grzywek jakiś śmiesznych dodatków, sierść czarna/brązowa/biała i inne takie, oczy zazwyczaj złote lubi niebieskie. Brak żywiołów & mocy. Można nim normalnie dołączyć do watahy. Może mieć szczenięta.

Duch - stają się nim wilki, które umarły jednak właściciel zdecydował się dalej nim sterować. Dalej mają ten sam wygląd, są tylko trochę przezroczyste. Nie da się dołączyć jako duch do watahy. Bez względu na to jakie żywioły i moce miał za życia, teraz ma tylko żywioł "Śmierć" oraz moc lewitowania + przenikanie przez wszystko. Nie może mieć szczeniąt.

Hybryda - to połączenie dwóch gatunków wilka. Hybrydy są często bezpłodne. Można nim normalnie dołączyć do watahy.
+ Dodałam nowe stanowiska: Opiekunka, Nauczyciel Magii, Nauczyciel Przetrwania i Zaklinacz smoków
+ Dodałam formularz towarzyszy
+ Zmieniłam trochę formularze
+ Dodałam "Pochwały & Upomnienia"

I to tyle, bayo ^^



Od Karoshi'ego CD Matta

Dlaczego tak spanikował....Co mu może zrobić ślepy wilk? Podniosłem się i skierowałem swoją głowę w stronę źródła dźwięku.
-J-j-j-jak Cię czymś uraziłem to p-p-przep-p-praszam...
-Nie uraziłeś mnie,mógłbyś mi pomóc?
-W czym?-zaciekawił się nieznajomy.
-Potrzebuję kogoś kto oprowadziłby mnie po terenach i trochę o nich opowiedział i opisał co gdzie jest
-Po co opisał?Przecież wszystko dobrze widać
-Jestem ślepy....
-P-p-p-p-przepraszam n-n-n-najmocniej....-przestraszył się.
-Nic nie szkodzi...Każdy popełnia taką gafę...-usiadłem,oprócz pyska poruszały mi się tylko uszy,nie wiedziałem czy skupić się na tym szumie czy na głosie rozmówcy.

<Matt?>

Nowy Sojusz ~

Zawarliśmy nowy sojusz z: Watahą Szmaragdowego Blasku!


Od Matta CD Karoshi'ego

Po tym, jak Midnight przeciągnęła Matta wbrew czyjejkolwiek woli po całych terenach watahy, był zmęczony, ale w gruncie rzeczy uspokojony. Nie poznał żadnego nowego wilka, za co mógł tylko chwalić te nieistniejące siły wyższe, w których istnienie nie do końca wierzył. Dreptał przez las, rozrzucając wszystkie części poszycia na boki i nucąc cicho "I Will". Przerwał, w momencie, w którym dojrzał w trawie jakąś postać. Jęknął żałośnie w duchu. Choleeera. A bylo tak miło i pięknie. Skoro już został zmuszony do kolejnej konfrontacji z istotą żywą, podszedł. Może śpi, i go nie zauważy. A może jest martwa i tym bardziej go nie zauważy. Tyle potencjalnych sposobów uniknięcia rozmowy.
Faktycznie, spała. W gruncie rzeczy "spał". Basior. Smukły i zdecydowanie większy od Aviusa. Przyglądal mu się przez kilka sekund ze znikomym zainteresowaniem, kiedy otworzył oczy. Matt odskoczył do tyłu, kuląc się w geście obronnym.
– P-proszę, n-nie rób m-mi k-krzywdy – to głupia prośba; i tak najpewniej należał do watahy i nie miał prawa go nawet tknąć. Czarny wilk spanikował jednak przez moment.
– Raczej nie zrobię ci krzywdy – większy wilk nawet się nie podniósł z trawy, po prostu lustrując Aviusa wzrokiem.
Doprowadził się do porządku z pozycji drżącej, przestraszonej istotki do w miarę normalnego, tylko trochę zaniepokojonego stworzenia.
– C-cieszę się – uśmiechnął się przepraszająco. – W-wybacz, ż-że z-zakłócam spokój.

(Karoshi?)

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Nowy sojusz ~

Zawarliśmy nowy sojusz z: Stado Ginga Densetsu Weed!

Od Karoshie'go

Leżałem w trawie,czułem na sobie powiew wiatru a dmuchawce łaskotały mnie w nozdrza,jednak nie miałem siły się ruszyć z tego miejsca,było zbyt gorąco.Przekręciłem się na plecy i przymknąłem oczy,szkoda,że nie jestem w stanie zobaczyć tego co mnie otacza no ale cóż,przynajmniej nie jestem głuchy.Wylegiwałem się tak jeszcze przez kilka godzin,wtedy usłyszałem czyjeś kroki więc nastawiłem uszy.Kroki były coraz głośniejsze i coraz bliżej mnie,był to jakiś wilk...Chyba nie byłem pewien ale kroki były za ciche na coś innego.Przekręciłem się z powrotem na brzuch,podniosłem się i odwróciłem się w stronę źródła dźwięku.

<Ktosiu?>

piątek, 26 sierpnia 2016

Od Mivy CD Kory

- Chyba nic nam już nie zostało... Większość terenów watahy jest lekko niebezpieczna i raczej nikogo tam nie zabieram - odparła Miva.
- "Raczej"?
- Niektórzy chcą to ich prowadzę tam.
- Ja też chcę - powiedziała ochoczo skrzydlata wadera.
- Jeśli tak, to chodź - samica o ciemnej sierści ruszyła do przodu w stronę Ciemnej Strony Lasu Euphorii - Tylko uważaj na siebie i jak coś to krzycz - dodała.
- Jasne.

< Kora? Wyczerpała zapas weny na dziś x.x >

Omega ~ Karoshi!

"Nigdy nie mów nigdy"


Karoshi | Omega | 6 lat | Szaman

wtorek, 23 sierpnia 2016

Od Kory CD Mivy

-Już… - Powiedziała Miva i uleczyła moją łapę.
-Dziękuję – Powiedziałam i przyglądałam się sobie. Wyglądałam normalnie… niebieskie skrzydła, szara sierść. Ale nadal nie pamiętałam co się stało. Miva jakby czytała mi w myślach.
-Walczyłaś z gryfo-potworem… Nawet nieźle tylko ci uciekł… - Powiedziała Miva, wychodząc z jaskini.
Rozmyślałam chwilę. No tak. Ten potwór. Pożałuje jeszcze. Spojrzeniem szukałam Mivy. W końcu skapnęłam się że przecież wyszła z jaskini. Pobiegłam szybko za nią.
-Gdzie idziemy? – Powiedziałam z uśmiechem jakby nic się nie stało.

(Miva? Kurde wcześniej wena teraz bez weny ;-; )

sobota, 20 sierpnia 2016

Od Mivy CD Kory

Zaniosłam waderę do mojej jaskini by ją opatrzyć. Nieźle się załatwiła walczyć z tą hybrydą... Krzyknęłam, żebyśmy uciekały, ale nieeee! Ugh...
- Hę? - Kora otworzyła oczy i podniosła głowę.
- O, w końcu się obudziłaś.
- Co się stało?
- Walczyłaś z hybrydą i zraniła cię... dość mocno.
- Ał! To boli...
- Wiem. Nie ruszaj się przez chwilę - na te słowa wadera kiwnęła głową. Uniosłam łapę tak by znalazła się nad brzuchem Kory. Futro wokół jej rany zabłyszczało, po chwili nie było po niej śladu.
- Wow... Dzięki - mruknęła z uśmiechem.
- Teraz zajmę się twoją łapą - oznajmiłam.

< Kora? >

Od Kory CD Mivy

Gdy tak szłyśmy skrótem, pomyślałam że dobrze że się mnie nie spytała. Jest bardzo miła. Nagle moje przemyślenia przerwał ryk. Zatrzymałam się gwałtownie. Miva też stanęła i zaczęła się rozglądać. Wskoczyłam w krzaki. Wciągnęłam waderę za sobą. Zaczęłyśmy obserwować wszystko. Ku naszym oczom ukazał się potwór podobny do gryfa. Ale nie dosłownie. Wyglądał jak gryf ale miał dwie głowy oraz ogon skorpiona. Wstałam. Przestraszyłam się bardzo. Już go widziałam… ‘tamtego’ dnia. Położyłam uszy po sobie. Patrzyłam bez ruchu na potwora. Gryfo-potwór wyczuł nas i nie zamierzał odpuścić ‘obiadu’. Ja za to jak zahipnotyzowana stałam bez ruchu, wpatrując się w potwora. Zwierzę zaczęło iść w naszą stronę. Miva pociągnęła mnie za sobą chcąc uciec nim potwór nas ‘dorwie’. Lecz ja stałam jak ciężki kamień na mocnym wietrze… nienaruszona. Potwór zbliżał się co raz szybciej. Warknęłam. Potwór zaczął biec. Wyskoczyłam mu naprzeciw.
-Kora choć! Uciekajmy! – Miva krzyknęła do mnie za krzaków. Nie słuchałam jej. Dla mnie liczyło się tylko jedno… zemścić się. Zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego. Moja sierść zrobiła się czarna, oczy czerwone a skrzydła jak u nietoperza… tylko postrzępione. Rzuciłam się na gryfo-potwora. Rozdzierałam mu skórę pazurami jakby to był papier. Potwór wykorzystał chwilę mojej nie uwagi i uciekł. Patrzyłam wycieńczona jak ucieka. Byłam ranna w łapę i bok, z którego było widać żebra. Zawyłam głośno resztkami sił i upadłam. Straciłam przytomność… Dalej nie wiem co się ze mną działo.

(Miva? mam duzio weny ^^ )

piątek, 19 sierpnia 2016

Od Mivy CD Lucasa

- Ych, większość terenów watahy do woda więc masz pecha - stwierdziłam.
- Nie poprawiłaś mi humoru - mruknął potrząsając głową.
- Nie zamierzałam - basior spojrzał na mnie rozdrażniony - Powiem ci czego ja się boję, może to ci poprawi humorek...
- No, dawaj - zachęca przewracając oczami.
- Karaluchów - mówię, a ten uśmiecha się.
- Serio?
- Nie, na niby - posyłam mu zabójczy wzrok, a ten parska śmiechem. Po chwili odchodzę od niego i kieruję się w stronę łąki. Lucas dobiega do mnie, nadal z uśmieszkiem na pyszczku, po chwili pytając:
- ...

< Lucas? >.< >

Od Mivy CD Kory

- Jeśli nie chcesz mówić to nie musisz - uśmiechnęłam się słabo. Wadera westchnęła z ulgą - Chodźmy dalej - zaproponowałam ruszając przez łąkę.
- Gdzie teraz? - spytała.
- Myślę, że najbliżej będzie... plaża Soon - mruknęłam po chwili namysłu.
- Okey! - uśmiechnęła się. Pobiegłam przed siebie, co chwile zerkając czy Kora podąża za mną.
- Pobiegniemy skrótem, ale musimy być cicho - mówię. Samica kiwnęła głową. Nagle usłyszałyśmy przerażający ryk. Stanęłam i zaczęłam się nerwowo rozglądać po bokach.

< Kora? Brak weny totalny D: >

Od Kory CD Lucasa

-Dziękuję… - Powiedziałam. Rozejrzałam się dookoła, było tu nawet przyjemnie. Dużo roślin.
-Nie ma za co – Powiedział Lucas i uśmiechnął się do mnie. Rozglądaliśmy się jeszcze chwilę gdy spostrzegłam dziwne, suche, mini-drzewo. Wyglądało jak pochodnia. Postanowiłam że rano sobie tu urządzę jaskinie. Lucas ‘rzucił’ światłem w stronę tego drzewa, które zapłonęło jasnym światłem. Oświetliło całą jaskinie. Zobaczyłam że przy wejściu jest wielka skała. Usiadłam na niej.
-Ja już pójdę… - Powiedział samiec i zaczął się oddalać.
-Spotkamy się jutro? Na plaży? – Krzyknęłam za nim i wstałam. Samiec zatrzymał się i powiedział.

<Lucas? ^^ Kurde do ciebie to mam wenę XD >

Od Aviusa CD Midnight

Po dość chłodnym (ale na całe szczęście cichym) przywitaniu ze strony Midnight, Matt został zmuszony do konfrontacji z głównodowodzącą całego tego cyrku. Basior był bardzo zdenerwowany; najchętniej kontynuowałby swoją wędrówkę, a teraz musiał targać ciężką torbę pełną dóbr muzycznych przez tereny Watahy Gwiazdozbioru Oriona, zamiast słuchać w spokoju ukochanych wykonawców. Westchnął cicho.
– Przynajmniej teraz dostosowałaś się do polecenia, Midnight – czarna wadera, alfa, spoglądała na drobniutkiego wilka z uniesionymi brwiami. – Kim jesteś? Co robisz na terenach watahy? I co tam niesiesz w torbie?
– J-ja... – zająknął się Avius, którego dobijała krótka konwersacja, a co dopiero wywiad środowiskowy. – J-jestem M-Matt i... T-tak s-sobie chodziłem, n-natknąłem się na w-was p-przypadkiem. M-mówiłem M-Midnight, ż-że b-bardzo chętnie s-stąd p-pójdę.
– Szczenięta nie powinny chodzić same. Wydaje mi się, że moim obowiązkiem jest...
– N-nie jestem szczeniakiem – sprostował. – M-mam trzy lata, j-jeśli łaska. N-nie z-zamierzam t-tu zostawać, jeśli t-to p-pani nie pasuje.
– Jesteśmy watahą, Matt. Jedną, wielką rodziną. A przynajmniej tak można to ująć – uśmiechnęła się krzywo. – Nie zamierzam cię stąd wyrzucać. Może ci się spodobać. Kiedyś trzeba się w końcu ustatkować, prawda?
– Ch-chyba t-tak – uciekał wzrokiem od przenikliwych oczu alfy. Nie lubił, kiedy ktoś sprawiał wrażenie czytającego mu w myślach.
– W takim razie, witaj w watasze – Miv ześlizgnęła się z kamienia, stając przed basiorem. – Midnight, byłabym ci wdzięczna, gdybyś oprowadziła Matta po terenach, czy coś w tym guście.
Wyszła, a dwa wilki spojrzały na siebie z ciężkim westchnieniem. Avius miał wrażenie że zaczyna się nowa era. Miał też wrażenie, że ani on, ani jego nowa znajoma nie mają ochoty na chodzenie po terenach razem.

(Midnight?)

Od Kory CD Midnight

-Przepraszam że jestem taka agresywna… Ostatnio tak mam… - Odwróciłam wzrok z których poleciała łza. Wadera spojrzała na mnie.
-Spoko – Powiedziała z wymuszonym uśmieszkiem. Otarłam łzę.
-Może zaczniemy od nowa? – Powiedziałam.
-Możemy – Powiedziała wadera i wzruszyła ramionami. Stałyśmy kilka minut w ciszy. W końcu przerwałam tą ciszę. –Może pokażę ci tereny? – Wstałam i odwróciłam się w stronę wadery.
-Ok… - Powiedziała Midnight i ruszyła za mną.

<Midnight? Ale agresja XD zabiję tą wenę jak wróci z wakacji ;-; XD >

Nowe Tereny ~

Tereny znalezione przez Korę na jedne z jej wypraw c;

***

~ Las Miłości ~
Jedno z miejsc w które warto zabrać swoją ukochaną. Drzewa w okresie lata, jesieni i wiosny są koloru różowego. 

***

~ Żródełko Młodości ~
Odmładza wilka, aż o dziesięć lat. Niestety, jest po ciemnej stronie lasu Euphoria oraz strzeże go potwór o pięciu głowach i pięciu parach nóg.

***

~ Wodospad Akro ~
Wodospad znajduje się blisko plaży Sunshine. Jest średniej wielkości - 40 m - oraz otaczają go śliskie skały co powoduje, że dojście do niego jest niebezpieczne.

Od Midnight CD Aviusa

Zmierzyłam jąkającego się basiora wzrokiem. Jego futro było czarne z błękitnymi znaczeniami. Był bardzo drobny, wyglądał jak szczeniak. Normalnie od razu bym do przegoniła daleko poza tereny watahy, ale ostatnio gdy tak zrobiłam z obcym dostało mi się od Alfy. Kazała wszystkim przyprowadzać obcych do siebie. Nie żebym się tym jakoś specjalnie przejęła. Westchnęłam.
-Jesteś właśnie na terenach Watahy Gwiazdozbioru Oriona - powiedziałam
Wygląda na to że basior spodziewał się czegoś w tym stylu. Ponownie uśmiechnął się przepraszająco.
-T-to ja będę się już w-wynosił - powiedział i zaczął odchodzić
-Skoro znalazłeś się na terenach watahy mam obowiązek zaprowadzić scię do Alfy - powiedziałam zatrzymując go
-N-no dobrze - powiedział
Nazwałam to obowiązkiem ale jak dla mnie to tylko kaprys Mivy. Basior wyglądał na trochę zdenerwowanego. W końcu nie wiedział co go czeka. Ruszyłam przodem bez słowa zostawiając basiora w tyle. Po chwili również ruszył, ale szedł w bezpiecznej odległości. Czekał nas długi spacer ponieważ do jaskini Alfy był spory kawałek.
-Jak się nazywasz? zapytałam
-M-mów mi Matt - powiedział - A ty?
-Midnight - odparłam
Dalej szliśmy już bez słowa. Basior wyraźnie nie był zadowolony na myśl o rozmowie z Alfą. W końcu dotarliśmy do jaskini Mivy. Nie wiem ile czasu minęło. Wprowadziłam Matt'a do środka gdzie zastaliśmy leżącą na dużym, płaskim kamieniu Mivę.

<Avius?>

Od Midnight CD Kory

-Jakiś problem? - zapytałam
Wadera wyglądała na naprawdę wściekłą jednak nie ruszyło mnie to. Chciała coś powiedzieć ale ją uprzedziłam.
-Każesz mi się przedstawiać ale sama nie zdradziłaś mi swojego imienia, ładnie to tak? - powiedziałam spokojnym głosem
Wadera zmierzyła mnie wściekłym spojrzeniem.
-Kora - warknęła
Obserwowałam ja w ciszy, ona również się nie odzywała. Prawdopodobnie czekała aż wszystko jej ładnie wyśpiewam.
-CO TU ROBISZ?! - powtórzyła pytanie ale tym razem o wiele głośniej
-Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć - powiedziałam
Cały czas spokojnie mierzyłam ją wzrokiem. To pewnie przez to była coraz bardziej wściekła.
-Wiesz że jesteś na terenie Watahy Gwiazdozbioru Oriona?- zapytała
-Wiem o tym, tak się składa że do niej należę - odparłam
Słysząc to wadera natychmiast się uspokoiła.

Kora? XD

Od Lucasa CD Kory

Siedzieliśmy w ciszy na dużym płaskim kamieniu. Wiał silny wiatr niosący przyjemną morską bryzę. Spojrzałem wtedy na waderę. Zobaczyłem sporą bliznę na jej szyi ale po chwili odwróciłem wzrok i udawałem że jej nie widziałem. Nie chciałem jej o to wypytywać.
-Chodź, pomogę ci znaleźć jaskinię - powiedziałem po chwili i zeskoczyłem z kamienia
-Naprawdę nie trzeba... - zaczęła
-Ty mi dałaś mięso to ja ci pomogę znaleźć jaskinię - przerwałem jej
Ruszyłem przodem zostawiając Korę w tyle. Kiedy zrozumiałem że nadal siedzi na tym kamieniu zatrzymałem się.
-Idziesz czy nie? - zapytałem z uśmiechem
Wadera odwzajemniła uśmiech i po chwili zeskoczyła z kamienia i szybko mnie dogoniła.
-Po jasnej stronie lasu Euphoria jest dużo wolnych jaskiń - powiedziałem
Kora odpowiedziała tylko uśmiechem. Szliśmy dalej w ciszy. Kiedy doszliśmy na skraj lasu Euphoria było już prawie całkowicie ciemno. Użyłem swoich mocy by wytworzyć kulę światła i oświetlić okolicę. Po chwili dojrzałem sporą jaskinię. Weszliśmy do niej wy ją dokładniej obejrzeć.
-Widać że jest pusta... - mruknąłem - Od teraz jest twoja

Kora? =3

Od Lucasa CD Mivy

-Ale na pewno nie boisz się wody... - mruknąłem
Wadera nie odpowiedziała. Próbowała za wszelką cenę ukryć swoje rozbawienie. Mój entuzjazm przepadł jak kamień w wodę. Siedziałem przygarbiony mierząc waderę wzrokiem.
-Idziemy dalej? - zapytałem poirytowany
-Tak, chodźmy - powiedziała nadal rozbawiona - Naprawdę przepraszam...
-Nie szkodzi, prawie każdy tak reaguje... - powiedziałem
Ruszyła przodem wzdłuż brzegu. Szedłem za nią ale w bezpiecznej odległości. Najwyraźniej żeby dojść tam gdzie chciała trzeba było obejść wodospad. Po paru minutach gdy wodospad zostawiliśmy daleko w tyle podbiegłem bliżej Mivy.
-Gdzie teraz idziemy?- zapytałem
-Zobaczysz - odparła
Powiedziała to takim tonem że nie wiedziałem co o tym myśleć. Wkrótce jednak wszystko się wyjaśniło.
-Oto jezioro Eye - rzekła
-Znowu woda?! - krzyknąłem
Wadera robiła wszystko by nie wybuchnąć śmiechem. Westchnąłem.
-Przepraszam, to jezioro było najbliżej wodospadu - powiedziała
Zmierzyłem waderę chłodnym spojrzeniem.

Miva? XD

czwartek, 18 sierpnia 2016

Od Aviusa

Wędrówka przez las bywa nużąca.
Zwłaszcza, jeśli trwa dobre pół roku.
Mattowi jednak to nie przeszkadzało; przynajmniej nie w takim stopniu, w jakim można było się spodziewać. Bawił się całkiem dobrze wraz ze swoim discmanem nakręcanym na dynamo. Po raz wtóry katował prawdopodobnie najlepszy album Radiohead, wsłuchując się w słodkie słowa, sączące się w jego wrażliwe uszy. Westchnął z rozmarzeniem. Żył według wspaniałej rutyny; budził się rano, włączał swoje kupione na czarnym rynku u jakiegoś czarodzieja zdobycze, nucąc pod nosem łapał swój posiłek i ruszał w dalszą monotonną wędrówkę. I wszystko było idealne; bo czego więcej mógł żądać od życia? Tylko czasami, wieczorami, gdy ze swoją ukochaną symfonią płynącą przez neurony wpatrywał się w gwiazdy, odczuwał tęsknotę za tym, czego i tak nigdy nie miał.
Można powiedzieć, że Avius, jeśli nie liczyć swojego prawdziwego imienia, wiódł najszczęśliwsze życie na Ziemi.
– I think you're crazy, maybe... – nucił, rozpływając się w brzmieniu znajomego tekstu.
Jego kroki prawdopodobnie szeleściły przez las, ale i tak nie zależało mu na anonimowości.
Przez moment miał wrażenie, że słyszy czyjś głos.
Zmarszczył czoło. Często natykał się na wilki, ale normalnie nie był specjalnie chętne do interakcji. Niepewnie odwrócił się, namierzając wzrokiem sylwetkę. Zsunął słuchawki z uszu, z przestrachem obserwując postać w półmroku.
– N-nie mam nic cennego – zapewnił, wycofując się. – N-nie ma potrzeby g-grabieży.
Usłyszał wyniosły chichot. Uciekł wzrokiem, przerażony. Wolał, żeby go zamordowano, niż zabrano mu jego personalny tlen pod postacią archaicznych nagrań na srebrnych płytach.
– Naprawdę sądzisz, że chciałabym okradać szczenię?
– N-nie jestem szczeniakiem. P-po prostu jestem d-drobny – naprostował drżącym głosem.
– Z pewnością – dystyngowanym krokiem wyszła z cienia. Jej futro przypominało kolorem pochmurne niebo. Nie wyglądała na kogoś, kto angażował się w rozmowy. Ale nie wyglądała też na kogoś, kto okrada bezbronne wilki. Odetchnął z ulgą.
– Z-zaraz mogę się stąd wynosić, j-jak naruszam t-tereny j-jakiejś w-watahy – uśmiechnął się przepraszająco.

(Midnight?)

Od Mivy CD Lucasa

- A tobie co? - spytałam próbując ukryć rozbawienie. Basior milczał patrząc w taflę wody - Heej! Słyszysz mnie? - Lucas potrząsnął głową.
- Um, tak, tak - wypalił po chwili.
- Boisz się wody? - spytałam wstając.
- Nie! - krzyknął, a ja parsknęłam śmiechem.  Nie wiedziałam czemu się zaśmiałam, nawet nie chciałam tego zrobić, a on speszył się i cofnął o krok.
- Przepraszam - mruknęłam podchodząc do niego - Nie chciałam się zaśmiać. Sama boję się paru rzeczy - uśmiechnęłam się.

< Lucas? x3 >

Omega ~ Avius!

"Najważniejsza w muzyce jest możliwość ucieczki"


Avius | Omega | 3 lata | Muzyk

środa, 17 sierpnia 2016

Od Kory CD Mivy

Ruszyłam szybko za waderą. Uspokoiłam się gdyż wadera wydała mi się przyjazna.
-Tu jest Wodospad Eye – Powiedziała, przerywając mi myśli. Spojrzałam na wodospad. Byłam już tutaj.
-Piękny… - Powiedziałam, zapatrzona w majestatyczność tego wodospadu. Wiało mocno. Tak że na wodzie robiły się mini-fale.
-Jestem Miva. –Powiedziała wadera z uśmiechem. Ja za to odpowiedziałam jej. –Miło mi – I odwzajemniłam uśmiech. Szłyśmy dalej w ciszy aż doszłyśmy do łąki łąki Little Medow..
-To łąka – Powiedziała. Patrzyłam na piękne czerwone kwiaty. Nagle Miva powiedziała. –Co to jest? -
-Co? – Nie zrozumiałam w ogóle o co chodzi. Wskazała na moją szyję, gdzie zamiast grzywki która powiewała mocno na wietrze odsłaniała moją bliznę. Przez głowę przeleciały mi ‘te’ straszne wydarzenia. Stałam chwilę bez ruchu próbując otrząsnąć się ze wspomnień.
-Nic… - Powiedziałam by uniknąć pytania skąd to mam. Ale w tym momencie było to nie uniknione. Widać było że kłamię bo nie umiem kłamać. Czekałam tylko aż wadera zada pytanie na ten temat. Nie obchodziło mnie to czy się spyta czy nie. Ale bałam się jak zareaguje. Ciszę przerwał głos Mivy.

<Miva? Moja wena ma double XD >

Od Mivy CD Kory

- Czego tu szukasz? - spytałam.
- Um... Szukałam Alfy pewnej watahy - mruknęła.
- Jakiej?
- Watahy Gwiazdozbioru Oriona.
- No to możesz przestać szukać - uśmiechnęłam się - Chcesz dołączyć? - zadałam kolejne pytanie.
- Tak - kiwnęła głową w górę i w dół.
- Świetnie! Chodź, oprowadzę cię - powiedziałam z entuzjazmem.

< Kora? Brak weny boli D: >

Od Kory CD Lucasa

-Ok. – Powiedziałam nie pewnie. Trochę nie zrozumiałam czemu czuł się tak nie pewnie przy mnie jak piliśmy. Postanowiłam że nie będę o to pytać.
Szliśmy w ciszy aż doszliśmy do plaży Sunshine. Basior usiadł na dużym kamieniu. Siadłam obok. Zaczynał się zachód słońca. Nie wiedziałam co powiedzieć. W końcu Lucas zagadał do mnie.
- Od dawna tu jesteś?-
- Od 2 dni… Nie znam dobrze jeszcze tych terenów… A najgorsze jest to że nie znalazłam jeszcze jaskini… Śpię gdzie popadnie… - Spojrzałam smutnym wzrokiem na zachód słońca. Wiało tak mocno że było widać moją bliznę. Ale miałam nadzieję że tego nie zauważy. Milczeliśmy przez chwilę. Zbliżała się noc. W końcu samiec odezwał się.

<Lucas? ^^ no kuwa kompletny brak weny -.- >

Od Kory CD Midnight

Patrzyłam na to co robi wadera w milczeniu. Akurat kończyłam nocną straż i chciałam się napić. Podchodziłam powoli do wadery ale jak na złość weszłam na gałązkę. Szybko się schowałam za drzewem. Wadera jednak zorientowała się że patrzę na nią. Zdecydowałam że pogadam z nią.
-Co tu robisz? – Powiedziałam, i wyszłam z za drzewa. Wadera odwróciła się i powiedziała. –Nie powinno cię to obchodzić - Warknęłam. Wadery w ogóle to nie ruszyło. Wkurzyłam się. Podleciałam szybko i stanęłam przed waderą. Ta spojrzała na mnie z irytacją.
-Coś chcesz? – Powiedziała.
-Jak się nazywasz? – Powiedziałam co raz bardziej wkurzona.
-Midnight – Powiedziała. Uspokoiłam się nieco. Spojrzałam na Midnight oznajmiając jej że czekam na odpowiedź na wcześniejsze pytanie. Wadera za to powiedziała do mnie.

<Midnight? Sory za taką agresję  xd>

wtorek, 16 sierpnia 2016

Od Lucasa CD Kory

-Skoro tak to dziękuję za to mięso - powiedziałem w odwzajemniłem uśmiech wadery
Wadera odpowiedziała jeszcze większym uśmiechem. Po chwili bez słowa ruszyłem przed siebie zostawiając waderę w tyle.
-Dokąd idziesz? - zapytała
-Napić się, jak chcesz to możesz iść ze mną - powiedziałem z uśmiechem
Wadera szybko mnie dogoniła i poszliśmy razem w stronę pobliskiego jeziora. Szliśmy w ciszy. Kiedy doszliśmy wadera jako pierwsza podeszła do wody i zaczęła pić. Chciałem pójść w jej ślady lecz się zawahałem. Od małego miałem ten lęk przed wodą. Niepewnie się też czułem kiedy miałem podejść do brzegu w towarzystwie innego wilka. Wadera kiedy się zorientowała że stoję jak ten słup soli daleko w tyle zmierzyła mnie pytającym spojrzeniem. Westchnąłem i podszedłem do brzegu. Kiedy piłem czułem się naprawdę niepewnie. Miałem nadzieje że Kora tego nie dostrzegła.
-Przejdziemy się gdzieś? - zapytałem

Kora?

Od Lucasa CD Saheri

Pierwotnie naprawdę pomyślałem że to drzewo jest jakieś "wyjątkowe". Ale kiedy spróbowałem powtórzyć wyczyn wadery uderzyłem w to drzewo. Próbowałem wiele razy to zrobić ale nie przyniosło to żadnych skutków. Saheri siedziała pod innym drzewem patrząc się gdzieś daleko i totalnie mnie ignorując. Kiedy znudziły mi się próby przechodzenia przez drzewo podszedłem do niej.
-Jeszcze się nie przedstawiłem, jestem Lucas - powiedziałem z wielkim uśmiechem
Wadera nie zareagowała. Dalej siedziała patrząc się gdzieś nieobecnym wzrokiem. Machnąłem łapą tak że przeleciała przez waderę tak jakby jej tam w ogóle nie było. Nadal nie zwracała na mnie uwagi.
-Masz bardzo ciekawą zdolność - powiedziałem
Ciągle mnie olewała. Zwrócenie na siebie uwagi w jej towarzystwie mijało się z celem. Mimo to nie poddawałem się.
-Może coś upolujemy? -walnąłem totalnie bez zastanowienia
-Nie jem mięsa - odparła
-Czy ty aby na pewno jesteś wilkiem? - zapytałem ze śmiechem
Wadera znów zaczęła mnie ignorować. Po chwili wstała i ruszyła przed siebie wolnym krokiem. Szybko ją dogoniłem.
-Dokąd idziemy? - zapytałem

Saheri? XD

Od Midnight

Był bardzo piękny słoneczny poranek. Małe ptaszki śpiewały skacząc z gałęzi na gałąź. Było ciepło oraz wiał chłodny orzeźwiający wietrzyk. Szłam lasem niedaleko wodospadu Maybe. Dopiero dołączyłam do watahy i nie znałam tu jeszcze nikogo poza Alfą, ale to chyba nawet lepiej. Nigdy nie lubiłam zbyt dużego i hałaśliwego towarzystwa. Mimo to trochę mi się nudziło. Położyłam się na brzegu pod wodospadem i zaczęłam bawić się wodą. Na początku zmieniałam kierunek przepływu wody a potem zaczęłam tworzyć małe zwierzątka którymi poruszałam za pomocą mojej mocy tak że wyglądały jak prawdziwe. W końcu stworzyłam wielkiego smoka unoszącego się w powietrzu korzystając z całej dostępnej wody z wodospadu. Nagle usłyszałam za sobą dźwięk łamanej gałązki. Zakończyłam działanie mojej mocy i smok uderzył o ziemie zmieniając się z powrotem w wodę i przywracając wodospad do dawnego stanu. Już miałam odejść gdy zatrzymał mnie głos jakiegoś wilka.

Ktoś? Coś? ^^

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Od Kory - Qest

Obudziłam się bardzo wcześnie. Słońce dopiero zaczęło wschodzić, co wyglądało majestatycznie z góry Szeptu. Przeciągając się, usłyszałam za sobą ryk… ryk smoka!!! Zastygłam bez ruchu. Powoli się odwróciłam i ujrzałam nie daleko swojego legowiska smocze gniazdo. Smocza mama spojrzała w moim kierunku, ale zdążyłam się schować za skałą. Stwierdziłam że jest wodnym smokiem bo jest błękitna. Po chwili odleciała a ja zobaczyłam błękitno-niebieskie jaja z białymi plamami. Uśmiechnęłam się bo lubię smoki. Pomyślałam że może coś zjem więc poleciałam na dół. Wylądowałam obok jeziora Eye. Ugaszając swoje pragnienie ujrzałam coś na dnie. To było jajo. Wskoczyłam szybko do wody. Jajo leżało bardzo głęboko. Wyjęłam je i szybko wypłynęłam na powierzchnie. Spojrzałam na nie. Przecież to błękitno-niebieskie jajo z białymi plamami. Gdzieś już takie widziałam… No tak! Rano! Błękitna smoczyca! Postanowiłam że odniosę jej jajo. Wzięłam wielki liść z jakiegoś dziwnego drzewa i owinęłam nim jajo, złapałam za końce. Wzleciałam w powietrze i po chwili byłam już na szczycie, przy gnieździe. Porównałam do siebie jaja, podobne. Było ich razem trzy. Położyłam ostrożnie liść z jajem obok. Już miałam położyć jajo obok pozostałych, gdy poczułam na swoim futrze czyjś oddech. Odwróciłam się powoli i ujrzałam smoczą mamę która wyglądała na wkurzoną.
-Spokojnie… Ja tylko znalazła to jajo. – Wskazałam na liść w którym było jajo. Ta za to spojrzała na mnie w nie dowierzaniem i ryknęła.
-Ok.. Zobacz… - Powiedziałam i odwinęłam liść. Smocza mama wyszczerzyła zęby i nie spuszczała ze mnie wzroku.
-Już oddaję… - Powiedziałam spokojnie i odłożyłam jajo na miejsce. Smoczyca uspokoiła się. Już miałam iść gdy smocza mama wzięła mnie za kark i przysunęła do gniazda. Zdziwiłam się, ale zrozumiałam że mi ufa. Widocznie już wcześniej szukała tego jaja. Nagle ujrzałam że jaja pękają. Po chwili przyszły na świat małe, błękitne smoczą tka. Smocza mama wyglądała jakby się uśmiechała. Pozwoliła mi nawet bawić się z małymi smoczkami. Tak oto skończyła się moja dzisiejsza przygoda. I oczywiście zyskałam niemą przyjaciółkę.

niedziela, 14 sierpnia 2016

Od Kory CD Khana

-Nie mam watahy więc… mogłabym dołączyć – Powiedziałam do Khana. Była już ciemna noc więc postanowiliśmy że zatrzymamy się by odpocząć. Spojrzałam na swoją łapę. Opuchlizna zeszła, już prawie nie bolała, stwierdziłam że jest tylko zbita. Pomyślałam chwilę i powiedziałam.
-Dziękuję Khan że mi pomogłeś… Do jutra z moją nogą powinno być lepiej więc jak chcesz możesz iść. –Powiedziałam udając obojętność na to co zrobi, ale w prawdzie nie chciałam zostać sama w lesie.
-Skoro nalegasz… Cześć… -Powiedział i zniknął. –Cześć… -Wyszeptałam i wstałam poszłam w stronę wodospadu który przed chwilą zauważyłam. Położyłam się blisko wodospadu przy skale i zasnęłam.
~***~
Obudziły mnie promienie słońca. Wstałam i napiłam się z wodospadu. Otrzepałam się z wody. Słońce zdążyło już wzejść na taką wysokość że wodospad lśnił. Postanowiłam że coś zjem i pozwiedzam. Ruszyłam na pobliską łąkę na której rośnie dużo dmuchawców. Schowałam się za pobliskim drzewem i wypatrywałam zdobyczy. W końcu znalazłam dorodnego jelenia. Podkradłam się do niego, naprężyłam się i skoczyłam prosto na jelenia. W końcu gdy go upolowałam zabrałam się za jedzenie. Jak skończyłam wstałam i poszłam zwiedzać las z miejsca skąd przyszłam. Ominęłam wodospad i poszłam. Doszłam do plaży. Spojrzałam na piasek, wodę. Nigdy nie byłam na plaży. Patrzyłam na ryby i na majestatyczne koralowce. Gdy spostrzegłam że słońce jest już na środku nieba postanowiłam że pójdę zwiedzać dalej. Wstałam i zobaczyłam że przygląda mi się czarno-biała wadera. Postanowiłam że zignoruję to że się we mnie wpatruje. Lecz wadera podeszła do mnie.
-Kim jesteś? – Powiedziała. Ja za to łaskawie się zatrzymałam i odwróciłam. Wadera nie spuszczała mnie z oczu. Spojrzała na mnie ostro, oznajmiając że czeka na odpowiedź.
-Kora – Odpowiedziałam. Wadera odpuściła mi trochę i powiedziała.

<Miva? >

Od Kory CD Lucasa

- Czekaj! - Powiedziałam bez zastanowienia. Samiec odwrócił się i spojrzał na mnie pytająco.
-Masz… - Powiedziałam i rzuciłam mu duży kawał mięsa, gdyż jestem za bardzo pomocna.
-Nie trzeba… - Powiedział, lecz ja zmierzyłam go wzrokiem. –No ok, skoro nalegasz. – Westchnął i zaczął jeść kawał mięsa. Ja też wzięłam się za swoją zdobycz, lecz za nim to zrobiłam trochę się odsunęłam od basiora. Przyjrzałam się mu dokładniej. Jego futro lśniło. Ma grzywkę opadającą na oczy, które lśnią fioletowo-złotym blaskiem w słońcu i wyjątkowo puszysty ogon. Spodobał mi się.
Zjadłam akurat i zamyśliłam się na kilka minut. Kiedy się otrząsnęłam spostrzegłam że także skończył i zamierza już iść. Wstałam szybko i podbiegłam do samca.
-Naprawdę nie trzeba - Spojrzał na mnie i powiedział lecz ja mu przerwałam. -Wiem, ale lubię pomagać – Uśmiechnęłam się. On za to powiedział do mnie.

<Lucas? Moja wena wróciła z wakacji :d>

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Od Mivy CD Sory

Westchnęłam głośno.
- Chciałam, żebyś spojrzał w stronę gór - basior posłusznie spojrzał w tamtą stronę - Smocza matka właśnie ratowała swoje młode, a teraz leci za drugim. Pewnie jakiś Gryf je wypchnął z gniazda.
- Ale czemu?
- Gryf nie jest w stanie pokonać Smoka Ognistego, nawet młodego bo w czasie zagrożenia używają samozapłonu. Wypchnął je by zgasić ich ogień i zabić w wodzie - powiedziałam patrząc na taflę wody jeziora Eye. Źle mi się ono kojarzy, ale muszę przyznać, że w lecie wygląda ładnie.
- Dużo gatunków smoków żyje na tym paśmie gór?
- Ogniste, Wodne, Zimowe plus kilka smoków Magii.
- ...


< Sora? Ja też ni mom -A- >

Od Khana CD Kory

- Nie należysz do watahy, czyż nie? - zadaje pytanie. Szanowna alfa watahy wymusiła na mnie przysięge, iż zaproponuję dołączenie do watahy każdemu wilku bez watahy, a jeśli odmówi to go przepędze.
- Nie. Istnieje wataha na tych terenach? - odpowiada mi pytaniem wilczyca. Kiwam głową.
- Możesz dołączyć, a jeśli nie, musisz opuścić te tereny, od razu. Nawet jeśli masz złamaną łapę. - mówię obojętnym głosem.
Kora? Nie mam wenyyyy :C

niedziela, 7 sierpnia 2016

Od Sory CD Mivy

Rozejrzałem się. Przed nami rozciągało się niewielkie jezioro. W jego lodowo błękitnej tafli odbijały się górskie szczyty, które zaczynały się tuż za zbiornikiem.
Ładnie - pomyślałem jednak jak to miałem w zwyczaju nic nie powiedziałem tylko wpatrzyłem się w miejsce przed nami próbując je jak najlepiej zapamiętać. Mam dobrą pamięć wzrokową więc w pewnym sensie w ten sposób robię zdjęcia różnych miejsc i później przechowuję je w głowie jak w albumie.
- ...nawet mnie nie słuchasz! Wiesz, równie dobrze mogłabym mieć cię w głębokim poważaniu, powiedzieć '' Jak chcesz to dołączaj '' i zostawić cię przy tym wodospadzie. Łaski mi nie robisz. Mam również inne sprawy, którymi powinnam się zająć. - mówiła zirytowana Miva. Nawet nie zarejestrowałem tego, że coś do mnie mówi. Przez chwilę rozważałem motyw oznajmienia jej, że nie musi się mną zajmować i że dam sobie radę, ale stwierdziłem, że nie będę zachodził za skórę Alfie już pierwszego dnia.
- Przepraszam. Zagapiłem się. - powiedziałem ze spokojem - Chodźmy dalej, powiesz mi co chciałaś po drodze to nie będziemy marnować czasu.

Miva? Tak bardzo nie mam weny pomocy :/

Od Saheri CD Lucasa

Cienista wadera spokojnie siedzi i patrzy się na nieruchomą taflę jeziora. Spokojna cisza ukoiła waderę, i dała jej możliwość przemyślenia kilka ostatnich dni. Jednak spokój przerywa wojowniczy okrzyk nieznajomego wilka. Saheri spokojnie się odwraca, bowiem wie, iż wilk nie może jej teraz nic zrobić. Jedynie co, to może zmarznąć. Gdy jest w połowie obrotu, nieznajomy wilk rzuca się na nią ze śmiechem, zapewne chcąc wepchnąć ją do wody, dla tak zwanych żartów. Jednak wilk przenika przez nią i sam wpada do jeziora, przy tym wrzeszcząc.
- Kto ty jesteś? - pyta, trzęsąc się z zimna. Woda zapewne była lodowata, aczkolwiek cienista wadera nie zwraca na to uwagi.
- Saheri. - mówi cienista obojętnym głosem.
- Wiesz, że znajdujesz się na terenach watahy, nie? - pyta ostrożnie wilk. Saheri spogląda znudzona na nieznajomego.
- Tak się składa, że wiem. Należę do niej. - pomija fakt, iż jest w niej betą, uznaje to za nieistotny teraz fakt.
- Aha. Przejdziemy się? - proponuje wilk. Wyraźnie cierpi na nudę, a Saheri się zgadza, wzruszeniem ramion.
- Emmm, panno cień, niech pani uważa na to drzewo... - mówi wilk, aczkolwiek Saheri całkowicie to ignoruje. Zwyczajnie przenika przez drzewo.
- Zrób to jeszcze raz. - mówi podniecony wilk. Saheri przewraca oczami, ale cofa się o parę kroków, i po chwili stoi w drzewie.
- Może to drzewo jest jakieś magiczne... - mówi zaciekawiony nieznajomy, i próbuje przeniknąć przez drzewo, tak samo jak cienista wadera. Niestety, nie przynosi to ciekawych skutków. Saheri spokojnie siedzi pod innym drzewem, ignorując fakt, iż jej towarzysz robi z siebie głupka.
Lucas? A moja wena właśnie wróciła :D

Od Lucasa Do Saheri

Był wyjątkowo nudny dzień. Niebo było zachmurzone i wyglądało jakby zaraz miało lunąć. Co prawda deszczu nie boję się tak jak dużych ilości wody takich jak jeziora czy rzeki, ale jak moknę to robię się nerwowy. Chciałem zostać w swojej jaskini, ale nie należę do tych którzy potrafią usiedzieć w miejscu przez cały dzień. Tak więc wyszedłem z jaskini by poszukać sobie czegoś do roboty. Niestety w pobliżu nie było niczego ciekawego, nawet wilki z watahy gdzieś się pochowały. Westchnąłem i ruszyłem dalej.
-Co za nuda.... - mruknąłem
Udało mi się znaleźć małe stado jeleni. Bez większego problemu upolowałem jednego i zacząłem jeść. Po skończonym posiłku ruszyłem w stronę swojej jaskini. Ta wyprawa mimo wszystko nie miała sensu. Rozczarowany szedłem powoli przygarbiony gdy nagle poczułem zapach wilka. Poszedłem jego tropem i znalazłem czarną waderę siedzącą na niewielkiej płaskiej skale. Podszedłem do niej.

Saheri? Moja wena poszła na spacer ;-;

Od Lucasa Do Kory

Obudziłem się chwilę przed świtem. Było jeszcze ciemno lecz na horyzoncie było już pomarańczowe niebo. Wstałem powoli i przeciągnąłem się. Siedziałem jeszcze jakiś czas w jaskini by do końca się rozbudzić. Kiedy w końcu mi się to udało wyszedłem z jaskini. Urządziłem sobie mały spacer. Trafiłem ja jakieś małe jeziorko którego wcześniej nie wadziłem. W końcu nie zdążyłem jeszcze się tu dokładnie rozejrzeć. Podszedłem do brzegu by ugasić pragnienie.
-Czas na jakieś śniadanie... - mruknąłem pod nosem
Nim się zorientowałem słońce zdążyło całkowicie już wzejść. Ruszyłem na poszukiwanie potencjalnej zdobyczy. Nie trwało to długo. Zaledwie po paru minutach znalazłem niewielkie stadko jeleni. Przyczaiłem się w krzakach i czekałem na odpowiedni moment do ataku. Po chwili jedna łania podeszła wystarczająco blisko. Już miałem na nią skoczyć kiedy nagle uprzedziła mnie szara skrzydlata wadera. Kiedy upolowała już tę łanię podszedłem do niej. Zmierzyła mnie dziwnym wzrokiem.
-Kim jesteś? - zapytała po chwili
-Nazywam się Lucas, a ty? - przedstawiłem się
-Kora - odparła
Stałem tak przed nią bez słowa. Przeszyła mnie pytającym spojrzeniem.
-Upolowałaś zwierzynę na którą i ja wybrałem - powiedziałem
-Ja... - zaczęła ale jej przerwałem
-Nie szkodzi, możesz ją zatrzymać, po prostu mówię że jesteś szybka - powiedziałem.
Odwróciłem się i już miałem odejść gdy ta mnie zatrzymała.

Kora? =3

Od Lucasa CD Mivy

Wadera odwzajemniła uśmiech.
-Chodź, pokarzę ci tereny - rzekła i ruszyła zostawiając mnie w tyle
Szybko ją dogoniłem.
-Duża jest ta wataha? - zapytałem
-Razem z tobą osiem wilków, cztery wadery i cztery basiory - powiedziała
-A jak się nazywa? - zapytałem
-Wataha Gwiazdozbioru Oriona - odparła
Chciałem zadać jeszcze parę pytań ale Miva mnie uprzedziła.
-Idziemy własnie przez jasną stronę Lasu Euphoria - powiedziała
-Jasną stronę? - zapytałem
-Tak, jest też ciemna strona ale tam żyją mutanty i inne potwory więc tam nikt praktycznie nie chodzi - odparła
-He? Czyli będę musiał urządzić sobie małe samotne zwiedzanie? - zapytałem i się wyszczerzyłem
-Na to wygląda...- mruknęła wadera
Wyraźnie nie podobał jej się ten pomysł, ale ten fakt jeszcze bardziej pobudziło moją ciekawość.
-Jesteśmy - rzekła - To wodospad Maybe
Po chwili wadera podeszła do brzegu źródła do którego spadał wodospad. Zawahałem się. Kiedy byłem sam nie miałem problemu z podchodzeniem tak blisko do wody, ale kiedy ktoś był ze mną zawsze mam wrażenie że mnie do niej wrzuci. Z jakiegoś powodu od zawsze bałem się wody. Stałem tak jak słup soli w bezpiecznej odległości. Nagle wadera zmierzyła mnie pytającym spojrzeniem.

Miva? XD

Aktualizacja & Info

Heyo, wilczki! 
Jak pewnie zauważyliście (lub nie) wygląd bloga się zmienił i jest teraz ładniejszy, jest spejs i jest niebiesko >w<
Mi się podoba i mam nadzieję, że wam też ;3 
Po za tym wyglądem, wkrótce zmienię też treść niektórych zakładek, żeby było czytelniej.
Może pojawi się niedługo jakiś Qest lub nawet Event? (:
No, ale najpierw muszę dodać sklep >,<

No to chyba tyle z aktualizacji i informacji, bayo!

~ Miva, wasza Alfa

Od Kory CD Khana

Zdenerwowałam się. Miałam ochotę odpłacić się samcowi ale przypomniało mi się że mam ranną nogę. Nie powiedziałam nic. Szliśmy dalej w ciszy.
-Wiesz gdzie idziemy? - Powiedziałam w ogóle nie patrząc na basiora.
-Tak... - Powiedział i jak na złość przyśpieszył. Westchnęłam i też trochę przyśpieszyłam ale nie na tyle by dogonić samca.
-Jak się nazywasz? - Powiedziałam spoglądając błagającym wzrokiem na basiora by zwolnił. Ten za to spojrzał na mnie kątem oka, westchnął i ... wreszcie zwolnił.
-Khan... A ty? - Powiedział lecz ja mu przerwałam.
-Kora... - Miałam kompletnie dosyć chodzenia w lesie którego w ogóle nie znam. Miałam wrażenie że błądzimy. Miałam ochotę wnieść się ponad ten ponury las i polecieć nie myśląc o niczym. Ale zawsze jest jakieś ale... Byłam wycieńczona. Nagle basior przerwał mi myśli i powiedział.

<Dajesz Khan default smiley xd ja coraz bardziej bez weny ;-;>

Od Khana CD Kory

Czekałem na szarą waderę, gdy wpadł mi do głowy pewien pomysł. Skierowałem się do najbliższego cienia, rzucanego przez ogromny głaz.
- Podejdź tu. - mówię, chcąc podróżować cieniami.
- Hę? - mówi zdziwiona wadera, ale wykonuje polecenie. Gdy już tu dokuśtykała, czas na ciąg dalszy.
- Dotknij mnie. Nie wiem, czy to się uda, ale może oszczędzi nam to trudu. - mówię. Wadera wyciąga łapę, i chce się o mnie oprzeć. Jednak nie znajduje oparcia, jedynie moją niematerialną, cienistą formę. przelatuje przeze mnie, i w ostatniej chwili opiera się o ziemię.
- Co do wszystkich...? - pyta a jakże zdziwiona wilczyca.
- Jakie to jest irytujące. - mruczę pod nosem. - Jestem niematerialny. - dodaje.
Kora? XD 

Od Kory CD Od Khana

Patrzyłam chwilę jak nieznajomy mi wilk odchodzi. W końcu wstałam.
-Zaczekaj! - Powiedziałam i chciałam podejść do niego ale upadłam i zawyłam z bólu.
Basior odwrócił się. Spojrzał na mnie.
-Czemu za mną idziesz? - Powiedział, a w jego głosie nie było słychać współczucia. Wstałam.
-Nie mam dokąd iść. I chyba złamałam nogę... - Spojrzałam na tylną łapę.
-To nie mój problem... - Powiedział i odwrócił się. Zaczął powoli iść w głąb lasu.
-Proszę... - Krzyknęłam. Basior zatrzymał się lecz nie odwrócił.
-No dobra - Powiedział. Szczęśliwa pokuśtykałam do basiora. I poszliśmy do lasu.

<Khan? Ja mam wenę>

Od Mivy CD Sory

Warknęłam w jego stronę, chciałam by łaskawie na mnie spojrzał.
- Ta? - mruknął podnosząc głowę i przekrzywiając ją w prawo.
- Cóż, jesteś na terenie Watahy Gwiazdozbioru Oriona, a ja jestem Alfą i Cię nie znam, także... - powiedziałam nad wyraz spokojnie. Nie dość, że szczenięta z sąsiedniej watahy, włażą na moje tereny zabijając przy tym połowę populacji zająców, to jeszcze ten basior próbuje zgrywać... Ugh, mam dość.
- Um, a można dołączyć? - spytał z uśmieszkiem na mordce.
- Tak, nie widzę żadnych przeszkód.. Chodź za mną pokażę ci tereny... Tak w ogóle, jak masz na imię? - pytam bardziej od niechcenia niż ciekawości.
- Jestem Sora.
- Miva - odpowiedziałam kierując swoje kroki na północ. Biały samiec posłusznie podążył za mną. Po drodze nad moje ulubione jezioro pod górami Wisps, Sora zadawał mi kilka pytań na temat watahy:
- Wataha jest duża czy...?
- Osiem wilków, więc mała.
- Razem ze mną?
- Tak, jesteś czwartym samcem - powiedziałam stając w miejscu - To tutaj, jezioro Eye.


< Sora? Brak weny alert >

Od Khana CD Kory

- Napewno? - pytam chłodnym, obojętnym głosem. Wadera kiwa głową.
- Tak. - mówi. Patrzę w jej błękitne oczy, po czym stwierdzam, że nie kłamie.
- No to żegnam. Nie będe marnował swojego czasu. - mówię, mrużąc oczy. Odwracam się i mam zamiar odejść, aczkolwiek słyszę za sobą znany mi, aczkolwiek nieprzyjemny odgłos. Odwracam się, ale wadera już się zorientowała co kryje ziemia nad którą się znajduje.
- A więc mnie odnalazłeś. - mówię cicho, tak żeby nikt nie usłyszał. Jednak wiem, że on wie. Nic nie umknie jego czarnym ślepiom. Jednak zanim zdołam wykonać jakikolwiek ruch, bestia zapada się pod ziemię, wyjąc z bólu. Widzę, iż szara nieznajoma rozszerza oczy ze zdziwienia. Ja patrzę na to obojętnym wzrokiem. Teraz w miejscu bestii stoi moja droga siostrzyczka. najwidoczn
- Saheri. - mówię, obojętnym głosem.
- Khan. Żegnaj, braciszku. Jestem skazana na polowanie na te bestie. - mówi cienista wadera, bo czym znika.
- Ej, czekaj! Nie możesz tak po prostu odejść! - szara dopiero teraz się odzywa. Jednak mojej siostry już nie ma.Wilczyca kieruje wzrok na mnie.
- Na mnie też już pora. - wzruszam ramionami, i sobie idę.
Kora? Brak weny... ;-;

sobota, 6 sierpnia 2016

Od Sory

Nie powinienem był jej na to pozwalać. Od początku wiedziałem, że to był zły pomysł. Jaki porządny brat tak robi? Powinienem był sam tam pójść to nie byłoby problemów.
- Jesteś zły? - spytała jakby potrzebowała potwierdzenia. Zerknąłem na nią kątem oka i zacisnąłem szczęki. Dobrze znała odpowiedź.
- Ale przynajmniej nic nam się nie stało. - powiedziała Aoi ze słabym uśmiechem.
- Bo zrobiłem im pranie mózgu. - odparłem nie zwalniając kroku.
Tak dla ścisłości - Moja mała, stuknięta, problematyczna siostrzyczka wybrała się do sąsiedniej watahy na pokojowe negocjacje i swoimi magicznymi zdolnościami do rozprzestrzeniania zła podpaliła pół lasu.
O czymś zapomniałem? A tak! To ja jej na to pozwoliłem! Jestem ( przepraszam byłem ) negocjatorem od bitych dwóch lat i uczyłem ''fachu'' moją siostrę. To miała być jej pierwsza wyprawa. I ostatnia jak się okazało bo wywalili nas z watahy.
- Oj nie dramatyzuj tak! - powiedziała, z szerokim już teraz uśmiechem podskakując wesoło po piaszczystej ścieżce. - Czekają nas nowe przygody!
Hura.

- Chyba weszliśmy na teren jakiejś watahy. - oznajmiłem kiedy jakieś dwa tygodnie później siedzieliśmy z Aoi nad brzegiem małego jeziorka. Wczoraj po raz pierwszy od wielu dni wyczułem zapach innych wilków, a ponieważ nasilał się im dalej wędrowaliśmy pozwoliłem sobie wyciągnąć pewne wnioski.
- W sumie to dobrze, może nas przyjmą. - powiedziałem krótko jednak w myślach dodałem - Pod warunkiem, że nie dotarły do nich jeszcze wieści o tym jak ktoś przez przypadek spalił hektary pobliskiego lasu.
Spojrzałem na słońce, które w najlepsze próbowało zrobić z nas wilki z grilla. Podniosłem się dając tym do zrozumienia siostrze, że postój się skończył. Zerknąłem na nią. Siedziała z wzrokiem wlepionym w mętną taflę wody i bawiła się bezwiednie piachem. Przewróciłem oczami.
- Mów.
- Hę? - zamrugała i spojrzała na mnie zaskoczona.
- Ja...- zawahała się. Uniosłem pytająco brwi.
- Nie idę z tobą. - powiedziała cicho. Wzruszyłem ramionami.
- Idziesz. - odparłem i skierowałem się dalej w las.
- Sora czekaj! - zastąpiła mi drogę. - Dołączę do pewnej watahy w górach. Nie mogę całe życie zdawać się na ciebie. Muszę nauczyć się żyć na własną rękę nie siejąc przy tym spustoszenia.
Przybrałem kamienny wyraz twarzy.
- A tam nauczą mnie walczyć! - dodała jakby próbowała mnie przekonać. - Rozumiesz, że muszę to zrobić, prawda?
- Tak.
Nie! Dupo wołowa czemu powiedziałeś tak?!
- ...I że to coś co muszę zrobić sama?
- Tak.
Nie! Powiedz nie!
Aoi uśmiechnęła się szeroko.
- Jak się ogarnę to tu wrócę. - oznajmiła wesoło.
Jak chcesz iść to idź bo zaraz kompleks troskliwego brata zwycięży. - zaklinałem ją w myślach.
- No to lecę. - uścisnęła mnie na pożegnanie i już jej nie było.
Super. 3 lata niańczenia tej małej wywłoki, a ta i tak stwierdziła, że ktoś lepszy się na to nadaje. Potrząsnąłem głową by pozbyć się natrętnych myśli. Rozejrzałem się dookoła. Cel - znaleźć wilka. Rozprostowałem skrzydła i uniosłem się nad lasem wypatrując gdzieś żywej duszy. Po chwili wypatrzyłem jakąś waderkę maszerującą w stronę niewielkiego wodospadu. Jak to mówił mój młodszy braciszek? ''Najlepszy sposób żeby o czymś nie myśleć to zająć głowę ważniejszymi sprawami'' - czy jakoś tak.
Wylądowałem na kamiennym brzegu i jak gdyby nigdy nic zacząłem sobie chłeptać wodę.
Będzie ubaw.
Chwilę później usłyszałem zbliżające się kroki, a kątem oka zarejestrowałem jakiś ruch.
- Emm...hej? - usłyszałem jej głos. Spojrzałem na nią przelotnie po czym jak gdyby nigdy nic wróciłem do picia wody. Ciekawość zawsze zwycięża. Podeszła bliżej.

< Miva? >

Od Kory

Uciekałam ile sił lecz z powodu ran, nie umożliwiało mi to szybkiej ucieczki. Wycieńczona po kilku minutach biegu, zwolniłam. Spojrzałam za siebie by zobaczyć czy 'oni' za mną nie biegną. Na szczęście nikogo nie widziałam. Była głucha cisza. Słychać było tylko pohukujące sowy, szum drzew i ciche pluski fal?! Tak. Odwróciłam się i zobaczyłam mały 'wodospad'. Szłam w kierunku odgłosów wody. Już byłam blisko rzeki, ale upadłam. Już w ogóle nie miałam siły. Resztkami sił doszłam do wody i uleczyłam się. Położyłam się blisko rzeki, tak by woda dotykała mych łap. Nagle usłyszałam za sobą innego wilka. Odwróciłam się gwałtownie. Basior stał nade mną.
-Co tu robisz? - Powiedział.
-Nic... - Powiedziałam lecz basior spojrzał na mnie podejrzliwie i powiedział:
- ...

<Jakiś basior?>

piątek, 5 sierpnia 2016

Od Mivy CD Lucasa

- Kim jesteś? - spytałam wychodząc z krzaków. Basior spojrzał na mnie podejrzliwie, ale po chwili odpowiedział:
- Lucas... A ty to...
- Miva. Co tu robisz, Lucas?
- Um... piję, jak widać - uśmiechnął się niepewnie. Podeszłam bliżej, bo nie wydawał mi się groźny.
- Chcę Cię poinformować, że jesteś na terenach mojej watahy..
- Można dołączyć? - jego uśmiech się trochę powiększył.
- Jasne, czemu nie - odwzajemniłam uśmieszek.


< Lucas? Sorry, że takie krótkie >w< >

Od Mivy CD Saheri

"Mogłam się tego spodziewać" - pomyślałam. Wstałam
- Skoro tak, to chodź ze mną, pokażę ci tereny - mruknęłam ruszając na północ w stronę jeziora Eye. Cienista ruszyła za mną mrucząc coś pod nosem, ale nie zwróciłam na to uwagi.
- Gdzie idziemy? - spytała po dłuższej chwili.
- Na jezioro Eye - odpowiedziałam.
- To pod Górami Wisps, tak?
- Yhym - przytaknęłam.


< Saheri? Weny ni mom >

Omega ~ Khan!

"Życie to jedynie strach przed śmiercią"


Khan|Omega|4 lata| Zaklinacz Duchów 

Omega ~ Sora!

'' Nawet najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa. ''


Sora | Omega | 5 lat | Muzyk

czwartek, 4 sierpnia 2016

Od Lucasa

A więc chcecie znać moją historię? Dobrze. Opowiem wam ją. Ale żebym mógł to zrobić muszę wrócić do samego początku... A więc urodziłem się w dosyć sporej watasze. Żyły tam wilki i magiczne i te zwykłe. Mój ojciec był Betą w tej watasze oraz najlepszym przyjacielem naszego Alfy. Był bardzo przystojny i dobrze zbudowany. Jego futro było koloru pustynnego piasku, a oczy czysto złote. Był lubiany i szanowany. Matka zaś była zwykłą wilczycą. Nie wyróżniała się niczym szczególnym. Była średniego wzrostu i miała jasnoszare futro. Jedyne co ją wyróżniało z tłumu to fioletowe a raczej lawendowe oczy. Miałem również brata bliźniaka Shay'a. Na początku wyglądaliśmy identycznie więc byliśmy często ze sobą myleni, ale z czasem kiedy dorośliśmy jego futro stało się ciemniejsze i był lepiej zbudowany ode mnie. Nasze życie nie było zbyt skomplikowane. Byliśmy jedną wielką kochającą się rodziną. Każdy z watahy mógł bez problemu oddać życie za każdego nawet najsłabszego wilka. Byliśmy naprawdę szczęśliwą rodzinką. Jednak to szczęście nie trwało długo....
Pewnego feralnego dnia dostaliśmy z Shay'em zadanie upolowania kolacji dla całej watahy. Nie było to nic nadzwyczajnego. Mieliśmy już coś około 2 lat i często to robiliśmy. Tak więc poszliśmy...
~***~
Szliśmy przed siebie lasem w poszukiwaniu potencjalnej ofiary. To nie było zbyt łatwe zadanie ponieważ na terenach naszej watahy nie było zbyt dużo zwierzyny łownej. Szukaliśmy tak z dobrą godzinę. W końcu zaczęło mi się nudzić.
-Dajmy sobie z tym spokój - powiedziałem
-Czy ty musisz za każdym razem tak marudzić? - zapytał mój braciszek
-Po prostu to nie ma sensu... nudno tu - odparłem
-Zaraz ci będzie weselej - mruknął Shay i wepchnął mnie do przepływającej obok rzeki
Wyskoczyłem z wody jak poparzony. Od zawsze bałem się wody, a ten mnie wrzucił mimo że o tym wiedział. Zmierzyłem go morderczym wzrokiem a ten wybuchł śmiechem. Niezadowolony wytrzepałem sobie wodę z futra i ruszyłem w przeciwną stronę zostawiając duszącego się własnym śmiechem brata. Szedłem mrucząc pod nosem różne przekleństwa.
-Sam znajdę te jelenie i zobaczymy kto będzie lepszy...- mruknąłem
Idąc tak potknąłem się i spadłem z niewielkiej górki. Zatrzymałem się dopiero na drzewie.
-No pięknie... - warknąłem sam do siebie
Kiedy się podnosiłem kawałek przede mną przebiegło coś czarnego. Było za duże na wilka i raczej nie wyglądało na dzikiego konia. Nagle znowu usłyszałem śmiech brata.
-Nawet chodzić normalnie nie umiesz? - zapytał i zaraz po tym znów wybuchł śmiechem
-Widziałeś to?- zapytałem ignorując jego uwagę
-A niby co?- zapytał nadal się śmiejąc
-Coś dużego i czarnego - powiedziałem
-Nic nie widziałem ani nie wyczułem - powiedział - Mocno rypnąłeś w to drzewo, pewnie ci się przywidywało
-Chciałbym żeby tak było... - mruknąłem
Byłem niemal pewien że to coś zwierzało w stronę watahy. Upewniłem się pięć razy że to na pewno ten kierunek.
-Rusz się w końcu, musimy znaleźć te jelenie - powiedział Shay
Całkowicie go ignorując ruszyłem biegiem w stronę watahy. Biegłem tak szybko jak tylko łapy mi pozwalały. Po pewnym czasie Shay mnie dogonił.
-O co chodzi? - zapytał
Nie odpowiedziałem i biegłem dalej. Robiło się już ciemno i zaczęło lać. Od polany na której zazwyczaj przesiadywali członkowie naszej watahy dzielił nas tylko spory krzak. Przeskoczyliśmy go. To co zastaliśmy po drugiej stronie chciałbym wyrzucić z pamięci. Wszędzie leżały rozszarpane na strzępy ciała wilków z naszej watahy. Byłem zrozpaczony. Widok był rodem z najgorszego koszmaru, istna rzeź. Nagle zobaczyliśmy czarne stworzenie stojące nad ciałami trzech wilków z naszej watahy. To było to samo co widziałem w lesie. Miał czarną i gładką skórę. Jego łapy były bardzo długie, a głowa nieproporcjonalnie mała. Jego ogon był trzy razy dłuższy niż on sam, był zakończony czymś w rodzaju ostrego szpikulca. Miał trzy pary malutkich oczu, długie pazury i wystające z pyska zły. Był wzrostu dorosłego konia. Nie miał uszu. Pierwszy raz coś takiego widziałem. Stworzenie spojrzało na nas. Kiedy sobie w pełni uświadomiło że tam jesteśmy wydało z siebie przeraźliwy ogłuszający ryk i rzuciło się na nas. Udało nam się zrobić unik, jednak stwór nam umknął. Była już prawie noc i lało. Nie mogłem go zobaczyć ani wywęszyć. Deszcz zagłuszał wszelkie odgłosy. Nagle dosłownie z znikąd pojawił się przed nami. Stał bez ruchu wydając różne dziwaczne dźwięki. Dopiero po chwili dotarło do nas że on stoi nad zmasakrowanymi ciałami naszych rodziców. Nagle poczułem nieopisany gniew. Wpadłem w furię. Wiem tylko tyle że się na niego rzuciłem dalej już nic nie pamiętam.
Obudziłem się w jakiejś jaskini. Było tam strasznie ciemno. Nie mogłem nic zobaczyć, jednak wyczułem zapach Shay'a. Gdy w pełni doszedłem do siebie podniosłem się chwiejnie.
-Obudziłeś się w końcu - powiedział
Nadal go nie widziałem, jego głos przepełniał smutek. Na początku nie załapałem dlaczego, ale nagle zalała mnie fala wspomnień. Wszystko sobie przypomniałem.
-Co się tam stało?! - krzyknąłem - I gdzie jesteśmy?!
-Wpadłeś w szał i zabiłeś tego stwora, a raczej rozszarpałeś go tak samo jak on naszą rodzinę. Później straciłeś przytomność. - powiedział - Postanowiłem odejść z tam tond, nie mogłem na to patrzeć. Cztery dni byłeś nieprzytomny.
Chwila minęła zanim to do mnie dotarło. Padłem z powrotem na ziemię i zacząłem rozmyślać nad całą sytuacją. Nadal do mnie nie docierało że nasza cała rodzina nie żyje. Nie spałem całą noc. Rano wyruszyliśmy dalej włócząc się bez celu.
~***~
Po jakimś roku zdążyliśmy się z tym wszystkim pogodzić. Jednak dalej włóczyliśmy się bez celu. Pewnego dnia zastała nas burza jakiej jeszcze w życiu nie widziałem. Mógłbym to raczej nazwać huraganem. Nie mogliśmy nigdzie znaleźć schronienia. Byłem o wiele lżejszy od Shay'a i skończyło się na tym że wiatr mnie porwał. Nie do końca wiem co się ze mną działo. Straciłem przytomność. Obudziłem się do połowy zamoczony w wodzie. Wyskoczyłem z niej jak poparzony. Kiedy się rozejrzałem dotarło do mnie że jestem sam. Nie wiedziałem gdzie jestem. Zacząłem szukać brata, jednak nigdzie go nie było. Szukałem go całymi miesiącami, ale na marne. I tak oto minął kolejny rok. Przez cały ten czas włóczyłem się samotnie mając nadzieję że odnajdę brata.
~***~
Pewnego dnia wszedłem do wyjątkowo zarośniętego lasu. Było tu naprawdę pięknie i spokojnie. Na drzewach ćwierkały małe ptaszki, a wokół było pełno małych zwierzątek. Naprawdę był to piękny las. Nagle ujrzałem przed sobą niewielkie jeziorko. Było równie piękne i spokojne co las który je otaczał. Podszedłem do niego by ugasić pragnienie. Woda była zimna i orzeźwiająca. Nagle usłyszałem za sobą odgłos pękającej gałązki. Odwróciłem się i ujrzałem za sobą biało-czarną waderę.

Miva? ^^